Strona główna > felietonik > SLD dalej ssie

SLD dalej ssie

Że Janusz Śniadek jest bucem – wiadomo i bez wczorajszego łaszenia się do Jarka. Wystarczyło dzień wcześniej posłuchać, jak szef związku, kurwa, zawodowego mówi: że, jeśli sobie kobiety znajdą sponsora, to zwyciężczyni maratonu Solidarności dostanie tyle kasy, co jego zwycięzca. Bo póki, co dostają połowę mniej. Że Platforma trzęsie majtami przed Episkopatem – wiadomo od momentu jej utworzenia. Wystarczy popatrzeć na Gowina, rekolekcje toruńskie i mszę za prezydenta, co to ma wąsy, sarmacki dryg i już do sarenek nie strzela. Spór o wysyłanie listów do proboszczów jest tylko smutnym potwierdzeniem stanu umysłów partii „By żyło się lepiej”. Że SLD jest najbardziej antyklerykalna w opozycji – wiadomo co najmniej od lat 90-tych. Oddali Kościołowi wszystko, co tylko można, czego ukoronowaniem był Miller z koncesją dla żydożercy na wydobywanie bursztynu.

Dlatego SLD-owskie bajania o etyce w szkole, wychowaniu seksualnym, wynajmowaniu po cenach rynkowych (he, he) sal na katechezy, brzmią jak tłumaczenie alkoholika, który przysięga, że już będzie grzeczny. Otóż nie będzie. Poczucie winy, głęboka wdzięczność, respekt i hołdowanie tradycji – wszystkie te uczucia, którymi nieśmiertelni działacze SLD obdarzają święty, powszechny i apostolski Kościół Katolicki, wyjątkowo skutecznie zabezpieczają Czarną Mambę przed utratą jakichkolwiek wpływów. Jak ktoś myśli, że jakiś krzyż zmieni klerykalne ustawodawstwo, niech spojrzy na sondaże i sam siebie spyta: kto do jasnej cholery miałby to zrobić? Senyszyn, Palikot czy jakiś inny folklor?

  1. 01/09/2010 o 9:03 pm

    Powiem koledze, ze mnie, prawicowcowi, bardzo przyjemnie sie kolegi blog czyta. Jak w tej anedgotce o Zydzie, co w latach 30. czytal Der Sturmera. Dookola pogromy i antysemityzm, a tu – prosze bardzo – Zydzi przejmuja banki, Zydzi opanowali fabryki, Zydzi rzadza swiatem. Naprawde, przyjemnie sie to czyta. ;)

  2. 01/09/2010 o 9:17 pm

    O, a mi się czytanie prawicowców również kojarzy z der Sturmerem. Zwłaszcza Gazety Polskiej, takie fajne karykatury tam są. Ale cieszę się, że mogłem umilić traumę.

  3. hlb
    01/09/2010 o 10:21 pm

    A o ja z kolei widzę, że kolega podobnie napisał jak ja napisałem. Wyprzedzająco chciałbym poinformować prawicowych czytelników kolegi, iż ta zbieżność nie jest przypadkowa. To są dobrze zorkiestrowane działania międzynarodówki żydokomunistycznej.

    Poza tym, to sie nie zgadzam, że SLD i że alkoholik co obiecuje. Po prostu oni są upadającą firmą polityczną, więc muszą się łapać na jakiekolwiek kontrakty – chociaż wszyscy wiedzą że parcie na świeckie państwo jeszcze nikogo w Polsce do politycznego mainstreamu nie zaprowadziło.

    Ten towar jest zbyt niszowy, to nie obrazki z papieżem.

  4. 01/09/2010 o 10:32 pm

    galopujący major :
    O, a mi się czytanie prawicowców również kojarzy z der Sturmerem. Zwłaszcza Gazety Polskiej, takie fajne karykatury tam są. Ale cieszę się, że mogłem umilić traumę.

    Der Sturmer to chyba byl na lepszym papierze… :)

    A z tym SLD to faktycznie dramat, chlip, chlip… Ale w gore serca mosci panowie antyklerykalowie. Zawsze jest szansa na powrot Wielkiej Nadziei Czerwonych – Aleksandra „Normalnie o tej porze, woze sie z papiezem” Kwasniewskiego.

  5. 01/09/2010 o 10:36 pm

    Doktor Plama :

    galopujący major :
    O, a mi się czytanie prawicowców również kojarzy z der Sturmerem. Zwłaszcza Gazety Polskiej, takie fajne karykatury tam są. Ale cieszę się, że mogłem umilić traumę.

    Der Sturmer to chyba byl na lepszym papierze… :)

    A z tym SLD to faktycznie dramat, chlip, chlip… Ale w gore serca mosci panowie antyklerykalowie. Zawsze jest szansa na powrot Wielkiej Nadziei Czerwonych – Aleksandra „Normalnie o tej porze, woze sie z papiezem” Kwasniewskiego.

    Na szczęście już nie ma szansy.

  6. 01/09/2010 o 10:38 pm

    hlb :

    A o ja z kolei widzę, że kolega podobnie napisał jak ja napisałem. Wyprzedzająco chciałbym poinformować prawicowych czytelników kolegi, iż ta zbieżność nie jest przypadkowa. To są dobrze zorkiestrowane działania międzynarodówki żydokomunistycznej.

    Poza tym, to sie nie zgadzam, że SLD i że alkoholik co obiecuje. Po prostu oni są upadającą firmą polityczną, więc muszą się łapać na jakiekolwiek kontrakty – chociaż wszyscy wiedzą że parcie na świeckie państwo jeszcze nikogo w Polsce do politycznego mainstreamu nie zaprowadziło.

    Ten towar jest zbyt niszowy, to nie obrazki z papieżem.

    To jest ich plan restrukturyzacyjny, schowają go do szuflady, jak tylko firma znowu odstanie zastrzyk kapitału po wyborach. A za 4 lata znowu wyjmą z szuflady i tak do usranej śmierci.

  7. nurni
    01/09/2010 o 11:14 pm

    Rozchodzi sie o jakis powazny Zwiazek Bezbozników?

    Majora przemęczyli pozerzy?

    Sie ma.

  8. 01/09/2010 o 11:17 pm

    nurni :

    Rozchodzi sie o jakis powazny Zwiazek Bezbozników?

    Majora przemęczyli pozerzy?

    Sie ma.

    Matko Jedyna, czy mnie jakoś linkują z jakieś prawicowej otchłani, czy to tak przypadkiem prawicowy zlocik na mym blogu?

  9. nurni
    01/09/2010 o 11:24 pm

    Ja przechodziłem z tragarzami i uroczyscie wypieram sie znajomosci z tymi tam wyzej – dzien dobry panom/paniom.

    Do rzeczy:

    Rozchodzi sie o jakis powazny Zwiazek Bezbozników?

    Majora przemęczyli pozerzy?

  10. 02/09/2010 o 12:12 am

    nurni :

    Ja przechodziłem z tragarzami i uroczyscie wypieram sie znajomosci z tymi tam wyzej – dzien dobry panom/paniom.

    Do rzeczy:

    Rozchodzi sie o jakis powazny Zwiazek Bezbozników?

    Majora przemęczyli pozerzy?

    Nie rozchodzi się, albo powinno się rozchodzić, ale póki co trzeba czekać.

  11. barista
    02/09/2010 o 12:18 am

    Ja też mam żal do Gomułki, że się z zabobonem nie rozprawił. Teraz to już się nie uda nigdy.

  12. 02/09/2010 o 12:22 am

    barista :

    Ja też mam żal do Gomułki, że się z zabobonem nie rozprawił. Teraz to już się nie uda nigdy.

    Uda się, uda, ale ja będę miał wtedy 50 lat i będzie mi to już wisieć, albo się będę ze strachu przed zawałem nawracał.

  13. hlb
    02/09/2010 o 12:31 am

    @galopujacy major:

    czy to tak przypadkiem prawicowy zlocik na mym blogu?

    Się kolega na nich wypiął, a oni przypadkiem pomylili kształy i pomyśleli że to łysa góra do zlotu zaprasza. No wie kolega, jaki u nich delny ogląd sytuacji jest.

    A w sprawie usranej śmierci i SLD to się zgadzam. Myslę tylko, że to nie będzie trwało aż tak długo. Max dwie kadencje, w tym jedna może się okazać skrócona.

  14. hlb
    02/09/2010 o 12:33 am

    nie *delny* tylko mierny. Co to za literówka wogle jest? Sorry, tacztyping mi dzisiaj siada.

  15. 02/09/2010 o 12:42 am

    hlb :

    @galopujacy major:

    czy to tak przypadkiem prawicowy zlocik na mym blogu?

    Się kolega na nich wypiął, a oni przypadkiem pomylili kształy i pomyśleli że to łysa góra do zlotu zaprasza. No wie kolega, jaki u nich delny ogląd sytuacji jest.

    A w sprawie usranej śmierci i SLD to się zgadzam. Myslę tylko, że to nie będzie trwało aż tak długo. Max dwie kadencje, w tym jedna może się okazać skrócona.

    Oby oby, ale z drugiej strony, ja nie bardzo wierzę, że ktoś wejdzie na miejsce SLD.

  16. cyncynat
    02/09/2010 o 12:53 am

    A jaka jest roznica miedzy „za 20 lat” a „nigdy”?

  17. Marta
    02/09/2010 o 2:01 pm

    Ja z innej stony :
    (…)jeśli sobie kobiety znajdą sponsora, to zwyciężczyni maratonu Solidarności dostanie tyle kasy, co jego zwycięzca.

    Jak sobie któraś znajdzie sponsora, to nigdzie biegać nie będzie, bo i po co ?

  18. hlb
    02/09/2010 o 3:54 pm

    Jak sobie któraś znajdzie sponsora, to nigdzie biegać nie będzie, bo i po co ?

    A może tak koleżanki feministki wreszcie któraś miałaby odwagę głośno, jak Krzywonos, powiedzieć temu Sniadkowi, że jak sobie znajdzie sponsorkę, to może wreszcie, kurwa, dostanie zapomogę na nowe zęby i przestanie wyglądać w telewizji jak dupa w połamanymi sztachetami?

  19. 02/09/2010 o 4:07 pm

    cyncynat :

    A jaka jest roznica miedzy „za 20 lat” a „nigdy”?

    Dzieci

  20. 02/09/2010 o 4:08 pm

    Marta :

    Ja z innej stony :
    (…)jeśli sobie kobiety znajdą sponsora, to zwyciężczyni maratonu Solidarności dostanie tyle kasy, co jego zwycięzca.

    Jak sobie któraś znajdzie sponsora, to nigdzie biegać nie będzie, bo i po co ?

    Hmm…dla przyjemności?

  21. de_lowca
    02/09/2010 o 5:51 pm

    majorze- sorki za OT ale trudno sie powstrzymac a skoro i prawakow nam dzisiaj dostatek to wklejam…
    http://crusader.salon24.pl/224792,zamach
    quasi? gdzies jest?

  22. 02/09/2010 o 6:04 pm

    Ha, sam miałem tu sobie wkleić. Zajebisty tekst, to już zdaje się, jakaś 12 jego rewolucja, Quasi pewnie ma gdzieś zapisane, te wszystkie apele, odezwy, plany przejęcia Polski. Najbardziej mi się podobają te dramatyczne pytania: czy już zostaliśmy całkowicie przecweleni? Ano chyba, niestety(?) zostali, bo już któryś raz o to pyta (że go od tego cwelenia dupa nie boli). Nasz SS-grupenfuhrer już całkowicie odleciał, jest pewien, że go będą zamykać w jakiś Auszwicach. Tylko jak go mają zamknąć jak mu mecenas jerry piszę długie zdania świadczy pomoc prawną? Pewnie do spółki z Łażącym pedefem Łazarzem.

    Ale komcie pod tekstem zajebiste, tu Artur już macha karabinem, na serio to bierze, a tam tradycyjne: świetny tekst, muszę to przemyśleć. Po czym jutro setny tekst o Jarku i Migalskim.

  23. nurni
    02/09/2010 o 7:38 pm

    Gospodin bloga obywatel Major wygalopował. Musi byc „stracił czujność” i powiedział co myśli.

    W czasach praskiej wiosny funkcjonował przedni dowcip: towarzysz zbłądził, trzeba będzie towarzysza powiesić.

    Skoro gospodin wygalopwał to niemal uroczyście zawieszam dyskusje pod tym nieszczęsnym wpisem.

    Howgh!

  24. hlb
    02/09/2010 o 7:52 pm

    de_lowca :
    majorze- sorki za OT ale trudno sie powstrzymac a skoro i prawakow nam dzisiaj dostatek to wklejam…
    http://crusader.salon24.pl/224792,zamach
    quasi? gdzies jest?

    Nie no, ja to dokumentny cienias jestem. Dałem radę tylko trzy akapity, potem nie mogłem się skupić, bo cały czas myslałem, że ten cały crusader kradnie mi swoim wpisem 10 bezcennych minut mojego życia, a ja nie moge mu na to pozwolić.

    Nawet nie można powiedzieć, że to debil jest bo by się debile na amen poobrażali za takie porównanie.

  25. 02/09/2010 o 8:16 pm

    hlb :

    de_lowca :
    majorze- sorki za OT ale trudno sie powstrzymac a skoro i prawakow nam dzisiaj dostatek to wklejam…
    http://crusader.salon24.pl/224792,zamach
    quasi? gdzies jest?

    Nie no, ja to dokumentny cienias jestem. Dałem radę tylko trzy akapity, potem nie mogłem się skupić, bo cały czas myslałem, że ten cały crusader kradnie mi swoim wpisem 10 bezcennych minut mojego życia, a ja nie moge mu na to pozwolić.

    Nawet nie można powiedzieć, że to debil jest bo by się debile na amen poobrażali za takie porównanie.

    Ależ drogi hlb, to jest creme de la creme psychiatryka, wisienka na torcie, eunuch rewolucjonista, katolicki naziol, zarobiony na piramidzie finansowej dumny morderca koziołków, miłośnik Matki Boskiej, wyścigów i prawicowego rynku. Quasi wprost go uwielbia.

  26. marcin_be
    02/09/2010 o 8:56 pm

    de_lowca :
    majorze- sorki za OT ale trudno sie powstrzymac a skoro i prawakow nam dzisiaj dostatek to wklejam…
    http://crusader.salon24.pl/224792,zamach
    quasi? gdzies jest?

    uuuuuuuuu pojechali, nie wiem czy to można nazwać światem równoległym – wiadomo (mniej więcej) na co stać pacjentów P24 ale Nicek wraz z komentującymi dziś zawiesił poprzeczkę baaaaaaardzo wysoko.

  27. Anonim
    02/09/2010 o 9:40 pm

    a tutaj mamy pelna wersje…
    http://nicek.info/index.php/2010/09/02/1015/#more-1015
    sa tu takie smaczki ze ryczec sie chce…blokowanie bankow i granic i takie tam…
    ja mam wrazenie ze ten palant bylby najszczesliwszy gdyby go ktos „na powaznie” potraktowal jako jakies zagrozenie czy cus…idealny pacjent…wkrecilby sie fajniej niz lazarz

  28. Anonim
    02/09/2010 o 9:41 pm

    sorki proszem kolezenstwa ale siem nie umiem zalogowac poza domem..ten anonim wyzej to ja…de_lowca

  29. 02/09/2010 o 9:54 pm

    marcin_be :

    de_lowca :
    majorze- sorki za OT ale trudno sie powstrzymac a skoro i prawakow nam dzisiaj dostatek to wklejam…
    http://crusader.salon24.pl/224792,zamach
    quasi? gdzies jest?

    uuuuuuuuu pojechali, nie wiem czy to można nazwać światem równoległym – wiadomo (mniej więcej) na co stać pacjentów P24 ale Nicek wraz z komentującymi dziś zawiesił poprzeczkę baaaaaaardzo wysoko.

    Fakt, dalej jest już chyba tylko spisek Tuska przerabiającego ludzi na mydło, w tajnych bazach pod Warszawą.

  30. 02/09/2010 o 9:56 pm

    Anonim :

    a tutaj mamy pelna wersje…
    http://nicek.info/index.php/2010/09/02/1015/#more-1015
    sa tu takie smaczki ze ryczec sie chce…blokowanie bankow i granic i takie tam…
    ja mam wrazenie ze ten palant bylby najszczesliwszy gdyby go ktos „na powaznie” potraktowal jako jakies zagrozenie czy cus…idealny pacjent…wkrecilby sie fajniej niz lazarz

    On się po prostu urodził za późno i teraz żyje opowieściami dziadzia Apolinarego, co na koń po grzbiecie hołoty wsiadał. Cóż, patriotyczne wychowanie wprost prowadzi do psychiatryka.

  31. cyncynat
    02/09/2010 o 9:59 pm

    galopujący major :

    Anonim :
    a tutaj mamy pelna wersje…
    http://nicek.info/index.php/2010/09/02/1015/#more-1015
    sa tu takie smaczki ze ryczec sie chce…blokowanie bankow i granic i takie tam…
    ja mam wrazenie ze ten palant bylby najszczesliwszy gdyby go ktos „na powaznie” potraktowal jako jakies zagrozenie czy cus…idealny pacjent…wkrecilby sie fajniej niz lazarz

    On się po prostu urodził za późno i teraz żyje opowieściami dziadzia Apolinarego co na koniu po hołocie wsiadał. Cóż, patriotyczne wychowanie wprost prowadzi do psychiatryka.

    to chyba naturalny nastepny krok neonazistow przesladujacych neozydow z pisu?

    nicpon chyba tak wpadl na (pomysl) swoich Zydow: „Zydzi to zlodzieje i oszusci finansowi; ja chyba tez?”

  32. cyncynat
    02/09/2010 o 10:02 pm

    kurwa. uprzednio odpowiadalem na ten komentarz: „Fakt, dalej jest już chyba tylko spisek Tuska przerabiającego ludzi na mydło, w tajnych bazach pod Warszawą.”

  33. hlb
    02/09/2010 o 10:18 pm

    Ależ drogi hlb, to jest creme de la creme psychiatryka, wisienka na torcie, eunuch rewolucjonista, katolicki naziol, zarobiony na piramidzie finansowej dumny morderca koziołków, miłośnik Matki Boskiej, wyścigów i prawicowego rynku. Quasi wprost go uwielbia.

    Jak oni mają takie wisienki to ja pierdolę ich z ich całym sadem :-). Dwa pociski Cruise z głowicami wypełnonymi szamponem dla tego kołtuna – i po sprawie.

  34. 03/09/2010 o 12:10 am

    Anonim :

    sorki proszem kolezenstwa ale siem nie umiem zalogowac poza domem..ten anonim wyzej to ja…de_lowca

    Czytałem odpowiedź na Twój komentarz http://crusader.salon24.pl/224792,zamach#comment_3186567

    On jest tak tępy (albo mu jakiś tępak podpowiedział), że nie rozróżnia zniesławienia od zniewagi.

    Patrz tutaj str 33-34

    Kliknij, aby uzyskać dostęp 2008-10.pdf

    Patrz tutaj str 115

    http://books.google.pl/books?id=h2cVAvi7A7YC&pg=PA654&lpg=PA654&dq=B.+Kunicka-Michalska,+J.+Wojciechowska,+Przest%C4%99pstwa+przeciwko+wolno%C5%9Bci,+wolno%C5%9Bci+sumienia+i+wyznania,+wolno%C5%9Bci+seksualnej+i+obyczajno%C5%9Bci+oraz+czci+i+nietykalno%C5%9Bci+ciele-snej,&source=bl&ots=xQUBtgxtBP&sig=t8681ovtFBl6sdFOm0icIj9O3nE&hl=pl&ei=ghqATI6KGImTswalgYXlDw&sa=X&oi=book_result&ct=result&resnum=2&ved=0CB0Q6AEwAQ#v=onepage&q=znies%C5%82awienie&f=false

    Myśli, że jak napisze Tusk nazista i dopowie, że to jego prywatna opinia, to jest bezkarny. No cóż, polskie sądy są pełne spraw, gdy sąsiadki wyrażają sobie opinie: Kowalska to pizda i kurwa. Tyle, że zniewaga Tuska to zniewaga funkcjonariusza publicznego, a to jest ścigane z urzędu. Musi być tylko „podczas i w związku” z pełnieniem funkcji publicznych.

  35. barista
    03/09/2010 o 12:46 am

    Tylko czekać, aż prawnicy Palikota zaaresztują i pozwą Arturka.

  36. 03/09/2010 o 12:50 am

    barista :

    Tylko czekać, aż prawnicy Palikota zaaresztują i pozwą Arturka.

    Łazarz każe tej kancelarii, co ją zwyzywał, bronić Arturka, bo jak nie, to znaczy, że są winni. Stary numer w P24.

  37. barista
    03/09/2010 o 1:07 am

    No tak, ale może Palikot ma w zanadrzu następnych prawników w brunatnych koszulach.
    Zaczyna mi świtać pomysł, że Artur jest chatterbotem produkcji ruskiej służącym do trollowania środowisk patriotycznych. I tylko dlatego Tusk go nie może zaaresztować, albo skrytobójczo zamordować (jak Prezydenta).

  38. de_lowca
    03/09/2010 o 2:29 am

    barista :
    No tak, ale może Palikot ma w zanadrzu następnych prawników w brunatnych koszulach.
    Zaczyna mi świtać pomysł, że Artur jest chatterbotem produkcji ruskiej służącym do trollowania środowisk patriotycznych. I tylko dlatego Tusk go nie może zaaresztować, albo skrytobójczo zamordować (jak Prezydenta).

    ROTFL

  39. kashmir
    03/09/2010 o 7:55 am

    Jeśli już jesteśmy przy chorobach Nicponia, to warto poznać optykę tego pana na politykę międzynarodową. Jeśli Quasi to przeoczył, to czym prędzej powinien uzupełnić swoją kolekcję. Skrótowo wybrane cytaty:


    Tak, uważam, że słaba Rosja i słabe Niemcy to jedyna szansa Polski na wybicie się na niepodległość. W naszej sytuacji geopolitycznej możemy być silni tylko na trupach naszych sąsiadów. A oni na naszym. Więc niespecjalnie mnie martwi syf, który ich zżera od środka i niespecjalnie mnie martwią ich ofiary.

    Nie, nie wierzę w pokojową koegzystencię.

    Tak, marzę o tym, żeby Polacy znowu pokochali wojnę, zapach krwi i prochu, żeby przestali być rozmazanymi cipami czczącymi święty spokój.

    (…) Ja popieram to, co się w Rosji dzieje, to Rosji wymieranie, zapijanie się jej na śmierć i słabnięcie. I mam nadzieję, że zdechnie. Pomyślność Rosjan mnie nie interesuje, bo to są ludzie, których Kreml w każdej chwili może użyć przeciwko nam, więc dla mnie to dobrze, że są malejącą, zachlaną, tepiejącą hołotą, bo z każdym dniem tego procesu zagrożenie z ich strony maleje.

    (…)

    nasz wywiad, gdyby był nasz, powinien się zajmować wyłącznie pogłebianiem tej degeneracji u naszych sąsiadów, napuszczaniem Turków na Niemców i Czeczenów na Rosjan.

    (…)

    Chinom do kiwnięcia Ameryki zostało jeszcze 20 lat, to znaczy że Amerykanie wcześniej ich zaatakują, bo tak to działa. Oni są dziś samcem alfa w skali światowej i mają dokładnie obsikany cały teren globu. Mogą tolerować jakieś mniejsze alfy gdzieś na granicach swojego terytorium, ale nie pozwolą na to, by ktoś zajął ich miejsce. Nie bez walki.
    Zresztą – i Chiny i Rosja już się do tej wojny szykują.

    (…)

    Jeszcze mniej mnie bawi wizja teutonskich żołnierzy przychodzących nauczyć nas swojej cywilizacji przy pomocy cyklonu B i bombardowań. Jeszcze mniej mnie bawi wizja Azjatów gwałcących nasze kobiety i palących w kominkach naszymi dziełami sztuki.

    (…)

    Więc najpierw trzeba się wybić na prawdziwą niepodległośc, a na tę wybijemy się wyłacznie na trupach Rosji i Niemiec. Na trupach.

    (…)

    Całość jest tutaj (i pewnie jeszcze gdzie indziej w tym stylu na P24, ale nie chciało mi się szukać).

    Btw. – chłopaki lewaki, macie przy okazji zajebistego cepa do każdej dyskusji z każdym prawakiem, który uważa Nicponia za kolesia gadającego do rzeczy, a przy okazji nie daje sobie wcisnąć Waszej bzdury, jakoby socjalista Hitler był prawicowcem. Otóż bowiem z pisaniny Nicponia jednoznacznie wynika, że Hitler to właśnie modelowa prawica, o choćby tu:
    „Hejże, ale przecież prawice z róznych krajów mają przeciwstawne cele diametralnie. To jest polityka – siła jednych zawsze budowana jest kosztem drugich.
    Jesli nam zalezy na Polsce, to wspieranie prawicy w Niemczech jest wbrew naszemu interesowi. (…)
    I pewnie w Niemczech tez sa tacy jak ja. Ale oni są niemieckimi patriotami, związanymi z interesem swojego kraju, z konkretna geopolityką, itp sprawami, czyli zawsze beda patrzec na wschód jak na łupy, a ja jestem polskim patriotą i ich patrzenie na wschód mnie wkurwia, więc wolę jak sobie patrza na swoich Turków.”

  40. hlb
    03/09/2010 o 10:06 am

    @kashmir,

    chłopaki lewaki, macie przy okazji zajebistego cepa do każdej dyskusji z każdym prawakiem, który uważa Nicponia za kolesia gadającego do rzeczy, a przy okazji nie daje sobie wcisnąć Waszej bzdury, jakoby socjalista Hitler był prawicowcem.

    No ale zaraz, tu nie ma z kim i o czym gadać. Jak to jest? Nie ma w Polsce odpowiedniego prawa, które zajmowałoby się hejterzeniem etnicznym (‚możemy być silni tylko na trupach naszych sąsiadów’), nawoływaniem do wojny (‚Tak, marzę o tym, żeby Polacy znowu pokochali wojnę, zapach krwi i prochu’)?

    No sorry, ale jeśli Salon24 zgadza się na takie coś pod swoim szyldem, to powinien za to brać w dupę, tak jakby był każdym innym lubczasopismem.

  41. kashmir
    03/09/2010 o 10:39 am

    hlb :No ale zaraz, tu nie ma z kim i o czym gadać. Jak to jest? Nie ma w Polsce odpowiedniego prawa, które zajmowałoby się hejterzeniem etnicznym (‘możemy być silni tylko na trupach naszych sąsiadów’), nawoływaniem do wojny (‘Tak, marzę o tym, żeby Polacy znowu pokochali wojnę, zapach krwi i prochu’)?
    No sorry, ale jeśli Salon24 zgadza się na takie coś pod swoim szyldem, to powinien za to brać w dupę, tak jakby był każdym innym lubczasopismem.

    Etam, ja myślę, że ciężko takie coś podpiąć pod ‚nawoływanie’ – gość ma sobie prawo uważać, że to zajebiście fajnie, estetycznie i kolorowo, kiedy wokoło latają bomby, gruz i ludzkie flaki, co nie? Tak samo, jak to, że świat składa się z morderczych psychopatów zaczajonych po kątach i cały myk w tym, aby ich wytropić i zaciukać wcześniej.

    Chłopak ma zwyczajnie ekstremalnie pojebany obraz rzeczywistości, ale nie wiem, czy to prawnie już podlega pod jakiś paragraf. Zresztą akurat z Nicponia znacznie więcej jest zabawy, niż jakiejkolwiek wymiernej szkody, więc ja osobiście jestem abolutnie przeciw prawnej nagonce na tak cenny folklor.

  42. 03/09/2010 o 12:41 pm

    kashmir :

    hlb :No ale zaraz, tu nie ma z kim i o czym gadać. Jak to jest? Nie ma w Polsce odpowiedniego prawa, które zajmowałoby się hejterzeniem etnicznym (‘możemy być silni tylko na trupach naszych sąsiadów’), nawoływaniem do wojny (‘Tak, marzę o tym, żeby Polacy znowu pokochali wojnę, zapach krwi i prochu’)?
    No sorry, ale jeśli Salon24 zgadza się na takie coś pod swoim szyldem, to powinien za to brać w dupę, tak jakby był każdym innym lubczasopismem.

    Etam, ja myślę, że ciężko takie coś podpiąć pod ‘nawoływanie’ – gość ma sobie prawo uważać, że to zajebiście fajnie, estetycznie i kolorowo, kiedy wokoło latają bomby, gruz i ludzkie flaki, co nie? Tak samo, jak to, że świat składa się z morderczych psychopatów zaczajonych po kątach i cały myk w tym, aby ich wytropić i zaciukać wcześniej.

    Chłopak ma zwyczajnie ekstremalnie pojebany obraz rzeczywistości, ale nie wiem, czy to prawnie już podlega pod jakiś paragraf. Zresztą akurat z Nicponia znacznie więcej jest zabawy, niż jakiejkolwiek wymiernej szkody, więc ja osobiście jestem abolutnie przeciw prawnej nagonce na tak cenny folklor.

    To zależy które teksty. Tekst: ale fajnie jest się wyrzynać – nie podpada pod paragraf. Tekst: wyrżnijmy Tuska nazistę, bo on nas morduje – już tak. Choć ja też jestem za tym żeby go zostawić i patrzeć jak się ślini, płacze, jęczy a prawicowe głupki mu klaszczą, ale ni cholery nie chcą wyjść na ulicę i podrzynać gardeł. Znaczy „spedaleni są”. A najlepsze są te teksty o dobrym rządzie bilansującym budżet, który TUSK podle zniszczył, więc jest nazistą. Nie powiem, żeby czytanie coraz większych odlotów nie sprawiało mi radości. Miło popatrzeć na kompletną umysłową degenerację.

  43. barista
    03/09/2010 o 5:34 pm

    Cioty są i tyle. Krzyża nie obronili, ani obrońców Krzyża też nie. Prezydenta z Małżonką oraz Kwiatu Narodu nie pomścili. Tusk i służby plują w kaszę. Nawet Palikot wykończył Łazarza i prawie-że wykończył Salon24. Jak dla mnie tylko „miękkim chujem robieni” potrafią potulnie znosić takie zniewagi. Gdzie ten karabin po dziadku Nicponia? Gdzie strzelanie do urzędniczek skarbówki? Ciota albo ruski agent, a najpewniej jedno i drugie.

  44. Quasi
    03/09/2010 o 9:25 pm

    @ major, kashmir, de_lowca + reszta

    1.
    de_lowca napisał: „(…) quasi? gdzies jest?”„. Otóż ja cały czas jestem, Nicponia obserwuję, ale newsów na jego temat tu nie przynoszę, bo kiedyś obiecałem zgorszonemu majorowi (i paru innym zgorszonym osobom), że nie będę. No, ale widzę, że teraz mamy dyspensę, więc co nieco się wypowiem.

    2.
    Cytaty Nicponia już dawno przestałem archiwizować&kolekcjonować, niedługo po tym, jak zadomowił się poza P24. Po prostu dlatego, że przestało to być technicznie realizowalne. Tę kolekcję dało się rozwijać, gdy w jego wypowiedziach (i) prawdziwa soczystość pojawiała się raz na kilka tygodni i (ii) zawierała się w kilku-kilkunastu zdaniach, które dało się łatwo wypreparować z kontekstu, zapisać i zapamiętać. Niestety, odkąd przeniósł się poza P24 większość jego wypowiedzi, które pojawiają się średnio raz na 3 dni, jest naprawdę soczysta, przy czym soczystość zawiera się nie w krótkich fragmentach, lecz w monstrualnie rozwlekłych wielusetzdaniowych tyradach i jest w pełni odczuwalna dopiero z całym kontekstem (okoliczności napisania, poprzednie tyrady, komentarze) – tu już nie da się wypreparowywać prawdziwie soczystych kilkuzdaniowych fragmentów, tu najwyżej można wypreparowywać pojedyncze zdania, które nie są prawdziwie soczyste, a więc de facto trzeba archiwizować i zapamiętywać całość.

    3.
    Dzisiaj Nicpoń wyprodukował kolejny uroczy tekst, tym razem o istocie męskości [przy okazji przypomniała mi się plotka(?) o maltretowanym przez małżonkę arcyspedalonym Stephenie Hawkingu…]. Ciekawie to wygląda w zestawieniu z niedawnym opisem sex-appealu polityków PO, jego własną nalaną aparycją i bardzo częstych obelżywych uwag na temat rzekomej brzydoty m.in. majora, Tadeusza Iwińskiego, Magdaleny Środy, Kazimiery Szczuki, Jana Osieckiego czy wielu kobiet w ogólności.

    4.
    Odnośnie Nicponia widzę 3 możliwości:
    (i) Trolling. Gość te wszystkie brednie, świadomy ich niedorzeczności, wypisuje dla jaj, bo w zaciszu swej trollerskiej duszy jara się wyobrażeniem, że ludzie powszechnie biorą je na serio. Z jednej strony ciemne przydupasy, którymi Nicpoń skrycie pogardza, widzą w tym prawdy objawione; z drugiej strony – naiwni sprowokowani lewacy, których Nicpoń szczerze nie znosi, widzą w tym „mowę nienawiści”, „nazizm”, „zagrożenie dla demokracji” itp..
    (ii) Populizm. Gość te wszystkie brednie, świadomy ich niedorzeczności, wypisuje w celu manipulowania ciemnymi przydupasami, bo go jara świadomość bycia w czyichś oczach autorytetem, idolem, przywódcą, prawdziwym mężczyzną, macho samą swą aurą męskości spuszczajacym kisiel z kroczy Prawdziwych Polek czy innych urszulanek itp., bez względu na to, jak bardzo ten obraz jest fałszywy i jak bardzo pośledniej jakości element bierze go na serio. Wyczuł wolną niszę w przestrzeni prawicowego ekstremizmu i próbuje ją zająć. Maniak za wszelką cenę pragnący być wodzem, obojętnie jak, obojętnie czyim; niczym Shoko Asahara.
    (iii) Obłęd. Gość te wszystkie brednie pisze na serio, co najwyżej świadomie prowokując retorycznie (wulgaryzmy, przesadnia).

    5.
    Komiczne jest u Nicponia to naiwne asekurowanie się na wypadek konsekwencji prawnych związanych z produktami jego umysłu (a może bardziej jelit?), które publikuje w internecie.
    Po tym, jak nawiedziła go policja, zaczął kręcić, że pisząc o strzelaniu do lewaków („tą armatką”, z którą dumnie pozuje na zdjęciu), w rzeczywistości miał na myśli „odstrzelenie ich kartą wyborczą”. Gdy piał z zachwytu nad wyczynem jakiegoś amokanta, który polał benzyną i podpalił policjantów asystujących komornikowi, który nawiedził go w celu wyegzekwowania jakiegoś długu, zastrzegł, że nie przesądza, czy ów amokant postąpił słusznie. Gdy wyjawiał swoje mokre sny o zamachu na gen. Jaruzelskiego, kręcił, że jedynie cytuje przemyślenia znalezione na jakimś patriotycznym forum, na które namiarów nie poda. Gdy pisał o biciu „lewaków” (w tym urzędników) i zauważył, że jego biorące to na serio przydupasy zaczęły się nakręcać, począł pośpiesznie dodawać, żeby nie pisać tego zbyt serio, bo „jeszcze jakiś lewak to przeczyta, wystraszy się, zesra ze strachu w majty i będzie smród, he, he”. Gdy nawoływał do „terapeutycznego gwałcenia” lesbijek i feministek – w tym imiennie wymienionej Środy i Szczuki – i Janke mu to wykasował (po czym przyszedł do niego na blog się kajać, ze był do tego zmuszony), zaczął mącić, że to było pisane tak dla jaj, metaforycznie itp.. Gdy teraz pisze o siłowym przejęciu władzy (i wywieszaniu poprzedników), zastrzega, że dopuszcza taką możliwość tylko w odpowiedzi na zamach stanu, którego spodziewa się w wykonaniu PO po nieuchronnie przegranych wyborach, choć wcześniej wielokrotnie pisał, mniej lub bardziej wprost, że takiego rozwiązania pragnie – i postrzega jako nieuchronne w najbliższej przyszłości, i w Polsce, i w USA, i w UE – w formie ofensywnej, nie defensywnej.
    W ogóle, wydaje mu się, że przed prawnymi konsekwencjami za słowo uchronią go jakieś głodne kawałki o „prywatnych opiniach” i „pamiętniczku”. A jakby nie uchroniły, to wyznał, ze zabezpieczył się też w inny sposób:
    „(…) Dlatego ja, szykując sie do rewolucji, właśnie zakończyłem juz proces przepisywania majątków na dzieci. Więc ja teraz jestem człowiekiem ubogim, nic nie posiadam i zyję na łasce potomstwa. W związku z czym nawet jak mnie jakaś lerwacka swołocz pozwie do sądu o obraze tejże swołoczy jakichś uczuć itp to ze mnie nie ma co ściagnąć. Jestem niewidnykowalny. I mogę teraz dopiero pisać co chcę.”

    6.
    Arcykomiczne jest też wieloletnie jawne (tj. pod imieniem i nazwiskiem) i swobodne publiczne wyrażanie opinii jakoby żyło się w państwie totalitarnym, neonazistowskim, kierowanego przez wszechwładną spiskującą agenturę, szykującą się do krwawej rozprawy i z opozycją, i z tej opozycji zwolennikami, dowolnie kłamliwa krytyka władz tegoż totalitarnego państwa, całkowicie bezpodstawne stawianie jej zarzutów najcięższych z możliwych (zdrada na rzecz wrogich mocarstw, mordy polityczne, doprowadzanie kraju do ekonomicznej ruiny, perfidne spiskowanie przeciwko własnym obywatelom, wielomiliardowe malwersacje, przygotowywanie ludobójstwa itd.), kierowanie w stronę jej przedstawicieli i zwolenników dowolnie obelżywych inwektyw, a nawet kreślenie scenariuszy na tej władzy krwawe&nieleglane obalenie i rozliczenie.

    7.
    Mam nadzieję, że nikt Nicponiowi nie spróbuje zamknąć gęby za pomocą mechanizmów prawnych, bez względu na to, co ten jeszcze napisze. Nawet, jeśli będą ku temu podstawy.

    8.
    Prawdę powiedziawszy, ostatnio nawet większą odrazę niż sam Nicpoń (i jego poślednie przydupasy) – wszak to troll/łgarz/szaleniec i ciemniak, więc zasługuje na pewną formę taryfy ulgowej – wzbudzają we mnie, wydawało by się, inteligentni, światli i zrównoważeni psychicznie ludzie (a wiec o taryfie ulgowej nie może być mowy), którzy z nim się miziają, często mu przytakują, rzadko krytykują (a jeśli już, to bardzo słabo) i publicznie obnoszą z osobistą sympatią do niego. Mam tu na myśli głównie pwilkina (który liże rów Nicponia nawet pod ostatnią notką o istocie męskości w P24 – o, nie zacytuję, bo właśnie ja skasowano…), Bartka (ex-DB) i eumenesa [Jankego, Gniewomira i qatryka od biedy też możnaby do tego grona zaliczyć; do niedawna też kashmira]. Bo jest mniej ważne kim jest Nicpoń i jakie są jego prawdziwe intencje – ważniejsza jest treść jego publicznie ujawnianych poglądów. Jak skurwiały moralnie musi być pełen władz umysłowych człowiek, w którym autor takich wypowiedzi nie wzbudza odrazy lub choćby chęci wyraźnego odcięcia się od jego poglądów, jeśli nawet chce się z nim praktykować jakieś lizanie rowów? Podobny fenomen możemy zaobserwować tutaj (znajomi z „Grona” bezkrytycznie liżą rowy mordercom).

    9.
    Kashmir napisał „(…) Waszej bzdury, jakoby socjalista Hitler był prawicowcem” i jakoś te wyświechtane korwinistyczne dyrdymały przeszły tu niepostrzeżenie. WTF???
    Ja nie znam się ani na historii, ani na ekonomii, więc nie jestem najlepszą osobą, żeby w tej sprawie interweniować. Ale tak się składa, że w dyskusji z frondziarzami-korwinistami zdarzyło mi się wyrazić swoje laickie impresje na ten temat, więc – skoro nikt nic lepszego tu nie napisał – pozwolę sobie na ich przytoczenie:

    (1) Nazizm/NSDAP nie był ideologią socjalistyczną. Jego program gospodarczy był, zdaje się, zbliżony do narodowego syndykalizmu, czyli jakiejś tam formy „trzeciej drogi”. W klasyfikacji absolutnej poglądy gospodarcze Hitlera uznaje się za centrowe, nawet z lekkim odchyleniem w prawo. Zresztą, w latach 30. etatyzm i „socjalizm” Hitlera nie wyróżniał się niczym szczególnym, także na tle polityki prawicowej jak ta prowadzona przez „świętego” (dla dzisiejszej Polskiej prawicy) generała Franco, a socjalno-populistyczna retoryka była nazistom potrzebna do zdobycia przychylności wygłodzonych Kryzysem mas i władzy. Hitler komunistów i socjalistów uważał za ideowych wrogów i masowo mordował.

    (2) „Narodowysocjalizm” ma z „narodowym socjalizmem” tyle wspólnego, co „świnka morska” ze świnką i morzem, czy „WRON” z ocalaniem narodu… Zapoznaj się jeszcze z pojęciem błędu etymologicznego.

    (3) Najważniejsze: Poglądy gospodarcze nie były istotą nazizmu (i nie są nimi u współczesnych neonazistów), podobnie jak jego istotą nie był kolor mundurów SSmanów. Istotą nazizmu był skrajny elitaryzm w formie nacjonalistycznej, socjaldarwinowskiej i rasistowskiej oraz skrajny autorytaryzm/antydemokratyzm, tradycjonalizm i jednostka mająca służyć systemowi; tak więc były to cele przeciwne do celów socjalistów, czyli egalitaryzmu, znoszenia nierówności (także na poziomie narodowościowym i rasowym) i systemu mającego służyć jednostce. Podejście do gospodarki miało tu znaczenie drugorzędne, instrumentalne. Zresztą – wbrew temu, co naucza K*rwin – gospodarka nie jest tym, co odróżnia lewicę od prawicy [historycznie zarówno gospodarczy liberalizm jak i socjalizm mają rodowód lewicowy; rozwiązani i liberalne, i socjalistyczne były/są stosowane zarówno przez lewicę jak i przez prawicę]; najogólniej mówiąc, tym co odróżnia prawicę od lewicy na najbardziej fundamentalnym poziomie jest elitaryzm (prawicowy) i egalitaryzm (lewicowy). Nazizm nie był ideologia prawicową (bo ta zakłada demokrację/parlamentaryzm) lecz skrajnie prawicową (antydemokratyczną).

    (4) Przyznam szczerze, że to co mnie w Was-korwinistach przeraża, to to, że w nazizmie NAJBARDZIEJ nie podoba się wam (rzekomy) „socjalizm”. Nie nacjonalizm i rasizm, nie terror, nie totalitaryzm, nie masowe ludobójstwo i dążenie do fizycznej eliminacji jednych ras/narodów i do zniewolenia innych, nie miliony umyślnie pomordowanych ludzi, tylko jakieś pieprzone podatki i regulacje rynku. Doprawdy, aż trudno mi pojąć skalę Waszej materialistycznej bezduszności… Ale w sumie trudno się dziwić, wszak wasz guru sam – podobnie jak Hitler – jest wielkim zwolennikiem elitaryzmu, zamordyzmu i socjaldarwinizmu.

    Dalej na zarzut, że bezpodstawnie przypisuję Korwinowi upodobanie do elitaryzmu, zamordyzmu i socjaldarwinizmu odpowiedziałem przykładami i cytatami mistrza:

    Wrzeszczysz: „FAŁSZYWIE OSKARŻASZ JKM”. O co niby „fałszywie” oskarżam tego zwyrodnialca-pajaca?

    O elitaryzm? Przecież jest fanatycznym ultrakapitalistą, a kapitalizm naturalnie generuje nierówności, rozwarstwienie, kreuje podział klasowy z elitarną klasą właścicieli, którą Korwin uważa za sól ziemi. Przecież jest monarchistą, chcącym oddania władzy arystokracji, a także ostentacyjnie pogardza „l*dem” (twierdzi nawet, że 95% społeczeństwa to „idioci”) i ideą sprawowania przezeń władzy („d*mokracja”). Przecież jest mizoginem postulującym psycho-intelektualną podrzędność kobiet oraz promuje społeczno-obyczajowe (a nawet prawne – vide prawa wyborcze) uprzywilejowanie (elitaryzację) mężczyzn. Przecież uważa dziecko za własność rodziców, nad którą ci powinni sprawować władzę niemal totalitarną. Przecież jest homofobem domagającym się społeczno-obyczajowego (i prawnego?) uprzywilejowania heteroseksualistów. Przecież wskazuje pewne grupy osób, które wprost klasyfikuje jako „podludzi”, np.:
    „Socjalista nie jest człowiekiem, lecz bydlęciem – człowiek bowiem różni się od zwierzęcia tym, że kieruje się Zasadami Moralnymi. A Czerwoni ich programowo nie przestrzegają. (…)”. Itd., itp.

    O zamordyzm? Przecież jest piewcą silnej władzy z silną policją i surowym prawem z surowymi karami, z karą śmierci włącznie (karami cielesnymi i torturami pewnie też). Przecież popiera strzelanie ostrą amunicją do tłumów demonstrujących swoje niezadowolenie, blokujących drogi, prowadzących strajki okupacyjne. Napisał kiedyś np.:
    „‚Gazeta Wyborcza’, zazwyczaj pierwsza w potępianiu Chińskiej Republiki Ludowej za rozmiecenie na cztery wiatry wichrzycieli z Tian An-Men, (…) Gdyby śp.Xiao-Ping Deng nie kazał wtedy rozjechać tej hałastry (tak nawiasem: jakie państwo zgodziłoby się, by 1000 facetów blokowało przez pięć tygodni główny plac w stolicy?!?) to zapewne w Chinach zwyciężyłaby ta sama opcja, co w Polsce. I Chiny byłyby dziś w tym samym miejscu co, powiedzmy, Burkina Faso. I dlatego nie należy – ani w Chinach, ani w Polsce ‚wymazywać pamięci o tamtych dniach’. Nie, by się nimi chlubi – bo czyz mozna chlubic sie zabiciem stu czy dwustu własnych obywateli? Trzeba jednak o nich pamiętać – i zachować jako jasną wskazówkę, co powinna robić Władza, gdy ktoś chce wprowadzić d***krację albo inną głupotę.”

    O socjaldarwinizm? Przecież Korwin napisał np.:

    „A co mnie obchodzą rodziny patologiczne?! Prawo powinno być dostosowane do normalnych rodzin. To, co się dzieje w rodzinach patologicznych jest bez najmniejszego znaczenia dla społeczeństwa. Im prędzej wyginą rodziny patologiczne, tym lepiej.”

    „(…) jakaś selekcja naturalna powinna być. Jak idiotka pije i dziecko zemrze po urodzeniu (albo przed) – to bardzo dobrze! Czysty zysk! Dziecko idiotki byłoby zapewne też idiotą – i pewno po pijanemu wjechałoby na chodnik zabijając z dziesięciu porządnych ludzi…”

    – [przy okazji wypowiedzi na temat prawa do posiadania broni] „(…) A co do zabijania żon: od czasu Otella wiadomo, że żonę o wiele przyjemniej jest udusić, niż zastrzelić – więc niewiasty nie mają się czego obawiać. Oczywiście: może trafić się wariat – ale zejście ze świata wariata a jeszcze i kobiety mającej skłonność do wariatów – to duży krok ludzkości naprzód!”

    – [o darwinowskim ‚ostatecznym rozwiązaniu’ kwestii narkomanii] „(…) 300 osób umiera, ale te osoby żyją przez 5 czy 7 lat i wciągają w tym czasie w nałóg inne osoby. (…) Gdybyśmy zrobili legalizację, zamiast żeby 300 umierało co roku, to przypuszczalnie 1500 czy 2000 by umarło w pierwszym roku i byłby spokój! Jak już mówiłem: ‚jak ręka twoja uschła, odrąb ją’ (…) Ja w odróżnieniu od większości Polaków (…) jestem darwinistą i wierzę w to, że naród się rozwija jeżeli rodzi się dużo dzieci a osoby nieodpowiedzialne umierają. Jest to korzystne dla narodu jeżeli osoby nieodpowiedzialne umierają. Narkoman, który jest nieodpowiedzialny, my go ochronimy przed narkomanią ale potem samochodem rozjedzie 12 osób na przystanku autobusowym. (…)”

  45. 03/09/2010 o 10:11 pm

    Quasi – eumenesa bym odjął z tego towarzystwa, choć fakt, nie wiem czemu jest w stosunku do niego taki niekonsekwentny. Dodałbym natomiast delilah (kiedyś miła babka, dziś brzydzi) i referenta (acz ten zawsze był dwulicową mendą tylko zdaje się, nie aż tak dużych rozmiarów).

    Do oceny Nicponia dodałbym jeszcze ewidentną wizualizację tych wszystkich gwałtów podczas procesu pisania, które nasz naziolek tak plastycznie opisuje. Podejrzewam, że go rajcują te wszystkie przecwelenia, rzucanie jak wymiętej ścierki itp.

  46. cyncynat
    03/09/2010 o 10:52 pm

    barista :
    Cioty są i tyle. Krzyża nie obronili, ani obrońców Krzyża też nie. Prezydenta z Małżonką oraz Kwiatu Narodu nie pomścili. Tusk i służby plują w kaszę. Nawet Palikot wykończył Łazarza i prawie-że wykończył Salon24. Jak dla mnie tylko „miękkim chujem robieni” potrafią potulnie znosić takie zniewagi. Gdzie ten karabin po dziadku Nicponia? Gdzie strzelanie do urzędniczek skarbówki? Ciota albo ruski agent, a najpewniej jedno i drugie.

    Po latach machania giwera (w sieci) i pierdolenia o zamachach i wieszaniu lewakow, Nicpon wreszcie przystapil do akcji: zalozyl grupe fejsbukawa pod tytulem „Czemu Nie? – Dla Zamachu Stanu”. W opisie stoi „Jesteśmy przede wszystkim praworządnymi Polakami, którzy niczego, a już zwłaszcza niczego nielegalnego nie planują, jednak perspektywa zamachu stanu wcale nas nie przeraża. Gotowi-śmy z oddanie służyć każdej polskiej, a nie tylko polskojęzycznej, władzy. Jak to praworządni obywatele.”

    Ma jedenascie czlonkow. Jeszcze pare lat minie i Nicpon pozaklada inne grupy, w opisie ktorych bedzie stalo, ze nie bedzie mu przeszkadzalo gdy tak ktos inny wzial sie za realizowanie jego postulatow.
    A LL? No przeciez tez – gdyby tylko wiedzial jak sie zapisac do FB, tez by pozakladal grupy. Zaczal by od takiej: „Popieram kancelarie, ktore beda scigac tych gnojkow, co sie ze mnie smieja.”

  47. kashmir
    03/09/2010 o 11:11 pm

    Ech, Quasi… Wszystko się w sumie sprowadza do rozumienia dość rozmytych pojęć „prawicy” i „lewicy”. Ja się od jakiegoś czasu zresztą już nawet nie upieram, żeby nazywać ‚prawicą’ to, co bym chciał, czyli ‚austriackie’ podejście do ekonomii i polityki, z tegoż (nieuniknionymi) konsekwencjami w innych dziedzinach. Nie upieram się – niech już „prawicą” zostanie (przynajmniej tu, w Polsce) sobie, w imię uproszczenia komunikacji, głównie konserwatywna religijność. Tak czy siak ja sam staję się wówczas nieklasyfikowalny w tych kategoriach, ale jakoś to przeżyję i nie będę rozpaczał.

    Dwie sprawy.

    1. Moje klasyfikowanie Hitlera po stronie lewicy (i to tej rozumianej dość powszechnie, a nie tylko ‚po korwinowsku’) wynika z jego kolektywizmu. Mówiąc w dużym skrócie, stawianie dowolnego kolektywu ponad jednostkę jest (dla mnie) lewicowe. Zatem nie ma większej różnicy między np. (chyba lewicowym?) komunizmem a nazizmem. Różnią się one bowiem jedynie kryteriami wyodrębniania kolektywu i szczegółami definiowania jego interesów. To trochę tak jak z tymi krzyżami w szkołach – dla mnie nie ma specjalnej różnicy, czy pod przymusem wiszą, czy pod przymusem są ściąganie, bo złem jest sam przymus w tej sprawie. Mimo iż zwolennicy jednego i drugiego rozwiązania toczą śmiertelny bój i określają się po dwóch przeciwnych biegunach wszechświata.

    2. Nie jest prawdą, że, mnie przynajmniej, u Hitlera najbardziej nie podoba się jego socjalistyczność. To jest bzdura. Najbardziej nie podoba mi się jego pogarda dla człowieka. Cała zbrodniczość tej (i innych podobnych) ideologii tkwi w lekceważeniu jednostki. Socjalizm to po prostu tego charakterystyczna i nieunikniona pochodna.

  48. 04/09/2010 o 12:25 am

    O kurwa, przeczytałem tekst Nicponia „Zamach” i komentarze pod kreską.

    Ich już wszystkich pojebało kompletnie, bo inaczej tego nie umiem wyrazić.

    Że Nicpoń odjechał zupełnie, to w sumie nie dziwi (acz dawniej pisywał teksty radykalne acz w miarę trzymające się kupy)
    Ale jak widzę tam Delilah czy Jareckiego , to smutno w sumie…

    No i pwilkin dyskutujący z urojeniami Nicponia, nie wiadomo po co.

    I jeszcze niejaki KJWojtas, który wsławił się insynuacjami chamskimi na temat kilku osób z TXT (w tym mnie) jakobyśmy pedofilię popierali.

    Żenada straszna…

  49. 04/09/2010 o 12:28 am

    Bosze, i oni (Jarecki, Del, Nicpon, Wojtas) chcą jakiś ruch tworzyć.

    O kurwa…

  50. cyncynat
    04/09/2010 o 5:37 am

    BTW
    http://czteryprzyczyny.salon24.pl/221020,religia-liberalizmu-michala-warchali

    tekst sam jest nudny, ale w komentarzach Przychodzen dyskutuje z Nicponiem o filozofii, polityce i funkcjach odbytu. Oczywiscie dochodza do porozumienia, ze „Miłość nie może zostać zrealizowana via odbyt”.
    :facepalm:

  51. barista
    04/09/2010 o 7:15 pm

    miłość via odbyt zajebista (choć jak rozumiem, Artur byłby w stanie zaakceptować miłość via odbyt w wersji jak to nazywa „konserwatywnej”) – równie jednak kładące są cytaty jakimi raczy czytelników „publicysta i tłumacz” (anyone who accepted the discipline of rational thought could both see
    what the world was meant to be and follow through the moral indica-
    tions which arose from that fact). Palce lizać. No ale cóż, filozofia na UJ i makatka z papiezem nad łóżkiem.

  52. cyncynat
    04/09/2010 o 9:49 pm

    Moze doktorat z Akwinaty napisze? To byloby tak w duchu UJ.

  53. barista
    04/09/2010 o 11:45 pm

    Hmm… myślisz? Raczej stawiałem na Papieża Polaka, ale kto wie. Choć myślę, że przeceniasz UJ (żem ukończył i żałuję).

  54. Quasi
    06/09/2010 o 2:55 am

    @ kashmir

    LEWICA-PRAWICA

    Wszystko się w sumie sprowadza do rozumienia dość rozmytych pojęć „prawicy” i „lewicy”.

    Mimo, że te pojęcia są (i) dość rozmyte; (ii) nie opisują całości zróżnicowania spektrum politycznych ideologii [klasyfikacje dwu- lub trój-osiowe robią to lepiej]; oraz (iii) są dość relatywne [tj. znaczą nieco różne rzeczy w różnych czasach i rejonach świata]; to jednak powszechnie przyjęło się definiować je w określony sposób, skrajnie różny od tego lansowanego przez korwinistów itp., w tym skrajnie różny od definicji pozwalających na zaliczanie nazizmu do grona ideologii lewicowych.

    Ja się od jakiegoś czasu zresztą już nawet nie upieram, żeby nazywać ‘prawicą’ to, co bym chciał, czyli ‘austriackie’ podejście do ekonomii i polityki, z tegoż (nieuniknionymi) konsekwencjami w innych dziedzinach.

    To nieco poprawia Twoją reputację, podobnie jak rozwód z Nicponiem i najwyżej umiarkowana sympatia do większości jego paranoiczno-religijno-konserwatywno-nacjonalistycznych obsesji. Gratulują.

    Nawiasem mówiąc, moim zdaniem aby móc zasadnie podawać się za zwolennika jakiejś „szkoły ekonomicznej” niezbędne jest posiadanie eksperckiej wiedzy z zakresu ekonomii, w przeciwnym razie można być co najwyżej dyletanckim entuzjastą pochodzących z drugiej ręki sloganów na temat tejże szkoły, co jest już jakąś formą para-religii. Ta wiedza jest niezbędna do tego, aby (i) znać&rozumieć twierdzenia głoszone przez ulubioną „szkołę” oraz ich ideologiczne, teoretyczne i empiryczne podstawy; (ii) znać&rozumieć twierdzenia/ideolog/teorię/empirię konkurencyjnych „szkół”, coby wybór tej ulubionej był świadomy; (iii) znać&rozumieć mainstreamową ideową/teoretyczną/empiryczną krytykę swojej ulubionej „szkoły” oraz potrafić ją odeprzeć. Niestety, póki co nie dałeś się poznać jako człowiek zaopatrzony choćby w elementarne podstawy takiej wiedzy.

    Nie upieram się – niech już „prawicą” zostanie (przynajmniej tu, w Polsce) sobie, w imię uproszczenia komunikacji, głównie konserwatywna religijność.

    Nieprawda, konserwatyzm nie musi być związany z religijnością.

    Nie upieram się – niech już „prawicą” zostanie (przynajmniej tu, w Polsce) sobie, w imię uproszczenia komunikacji, głównie konserwatywna religijność. Tak czy siak ja sam staję się wówczas nieklasyfikowalny w tych kategoriach, ale jakoś to przeżyję i nie będę rozpaczał.

    No daj spokój.

    Przeczytaj sobie:
    – to http://en.wikipedia.org/wiki/Left%E2%80%93right_politics
    – to http://en.wikipedia.org/wiki/Political_spectrum
    – to http://www.politicalcompass.org/analysis2
    ewentualnie także:
    ten papier (albo przynajmniej moje jego streszczenie)
    – to http://en.wikipedia.org/wiki/Right-wing_authoritarianism
    – to http://en.wikipedia.org/wiki/Social_dominance_orientation

    Przeczytaj i nie pierdol.

    Poza tym podejrzewam, że wbrew temu co mnie i sobie próbujesz wmawiać (zupełnie nie rozumiem dlaczego), jednak można Cię zaliczyć do konserwatystów (~”kołtunów”). Zastrzegam jednak, że póki co to jedynie podejrzewam, gdyż z niejasnych dla mnie powodów uporczywie unikasz ujawniania pewnych swoich przekonań i ich aksjologiczno-psychologicznych korzeni [co było szczególnie dokuczliwe w ostatniej naszej dyskusji, którą obcesowo porzuciłeś]. W każdym razie dość wyraźnie zdradzasz posiadanie pewnych fundamentalnych przekonań i odczuć, które są wręcz wyróżnikiem konserwatyzmu. Wymienię kilka, w kolejności od najważniejszego do najmniej ważnego:

    1. Deklaratywny antyprogresywizm wynikający ze sceptycyzmu (pogardy?) wobec możliwości ludzkiego rozumu i prowadzący do nihilistycznej kapitulacji wobec zła.
    [Więcej o tym pisałem Ci już w komentarzu o „korwinistycznych prawdach wiary”, przy omawianiu „prawdy pierwszej”.]

    2. Kult specyficznie rozumianych „wartości” takich jak „sprawiedliwość” i „odpowiedzialność”, połączony z przekonaniem, iż najczęściej człowiek sam ponosi „winę” za własne błędy i nieszczęścia oraz że w sytuacji, gdy człowiek sam jest „winny” swojej nieprzyjemnej sytuacji, udzielenie mu pomocy (analogicznej do tej udzielanej „niewinnym”) jest niemoralne i nieracjonalne. To ogólne podejście objawia się w pewnych szczegółowych kwestiach takich jak:

    2.1. Tendencja do dehumanizowania (pewnych) przestępców oraz pociąg do surowego karania połączony z niechęcią do prewencji i resocjalizacji. Postrzeganie kary jako narzędzia „wymierzania sprawiedliwości”.

    2.2. Opór wobec przyznawania pewnym grupom – np. rasowym, płciowym – pewnych przywilejów mających na celu niwelowanie ich społecznego upośledzenia spowodowanego czynnikami pozaprawnymi/pozasystemowymi.

    3. Prymitywny antropocentryzm połączony ze skrajnie redukcjonistycznym podejściem do kwestii człowieczeństwa, przejawiającym się degradowaniem go do prymitywnego biologizmu – gatunek, DNA, rozwój, (szczęśliwie nie kolor skóry i wymiary czaszki…) – i całkowitym ignorowaniem duchowości (czucie, myślenie, pamiętanie itp.). To ogólne podejście objawia się w pewnych szczegółowych kwestiach takich jak:

    3.1. Ujmowanie się za „dziećmi poczętymi”.

    3.2. Dość swobodne akceptowanie przemocy wobec zwierząt oraz niszczenia przyrody.

    4. Respekt wobec pewnych „tradycyjnych wartości” i usilne doszukiwanie się w nich funkcji pragmatycznych. Do tych „wartości” należą:

    4.1. Religia. W której chcesz widzieć użyteczny konstrukt zapewniający ład społeczny.

    4.2. „Tradycyjna Rodzina” (m.in. z silną władzą rodzicielską w którą państwo nie ma prawa się wtrącać).

    4.3. Własność prywatna.

    Komplet wyznaczników współczesnego konserwatyzmu chyba mielibyśmy, gdyby udało się znaleźć u Ciebie jeszcze:
    (i) Bezpośredni kult hierarchii (w tym np.: podległość kobiety/dziecka wobec mężczyzny/rodzica, monarchia, arystokracja, antydemokratyzm, „porządek”, „silna ręka”, autorytet, socjaldarwinizm). Choć kult pośredni znajdujemy – w para-religijnym podejściu do bazującego na rywalizacji i nieuchronnie generującego społeczne nierówności kapitalizmu.
    (ii) Antyracjonalizm. Choć właściwie go znajdujemy – np. w Twoim denializmie.
    (iii) Antyindywidualistyczny trybalizm, nacjonalizm, patriotyzm, romantyzm, szowinizm/ksenofobia. Choć ten element nie jest taki ważny – pierwotny, pro-feudalny, konserwatyzm nie był nacjonalistyczny.
    (iv) Militaryzm. Choć podejścia pacyfistycznego też u Ciebie nie zauważyłem.

    Nawet jeśli nie jesteś konserwatystą wzorowym i radykalnym (jak np. Wielomski), to wydaje mi się, że jednak jakimś konserwatystą jesteś; w każdym razie z pewnością do konserwatyzmu bliżej Ci niż do lewackiego egalitaryzmu i progresywizmu.

    INDYWIDUALIZM-KOLEKTYWIZM

    Moje klasyfikowanie Hitlera po stronie lewicy (i to tej rozumianej dość powszechnie, a nie tylko ‘po korwinowsku’) wynika z jego kolektywizmu. Mówiąc w dużym skrócie, stawianie dowolnego kolektywu ponad jednostkę jest (dla mnie) lewicowe.

    Po pierwsze: Sęk w tym, że wśród powszechnie funkcjonujących definicji „lewicowości-prawicowości” nie ma takiej wprost odpowiadającej Twojemu/korwinistycznemu(?) utożsamianiu „lewicowości-prawicowości” z uogólnionym „kolektywizmem-indywidualizmem”. Tak więc dokonujesz tu typowej dla korwinizmu fetyszyzacji i redefinicji pojęć. Na hu ja?

    Po drugie: Na jaką – tj. czyją i gdzie opublikowaną – definicję „kolektywizmu” się powołujesz?
    Tak się bowiem składa, że pojęcie „kolektywizm”/”indywidualizm” ma określone, funkcjonujące w powszechnie przyjętym języku, znaczenia, przy czym tych znaczeń mniej lub bardziej się od siebie różniących najwyraźniej jest kilka. Tak więc jeśli mówisz o „kolektywizmie”, to ważne abyś sprecyzował o co konkretnie Ci chodzi. A wspominam o tym, gdyż mam obawę, iż korwinistyczna obsesja do redefiniowania pojęć często wynika nie tyle z jakiegoś ideowego „sprzeciwu wobec systemu”, lecz po prostu z nieuctwa – korwiniści chcą uchodzić za mędrków i luźno używają mądrych słówek nie do końca zdając sobie sprawę z ich znaczenia. Być może tak też jest w tym wypadku z Tobą i Twoim „kolektywizmem”.

    Po trzecie: Ja się nie znam na filozofii/politologii/kulturoznawstwie/psychologii „kolektywizmu”/”indywidualizmu” i prawdę mówiąc nie bardzo rozumiem co te pojęcia konkretnie oznaczają i nie bardzo potrafię określać stopień kolektywizmu/indywidualizmu danej ideologii/kultury/osoby.
    Niemniej jednak niedawno wpadły mi w ręce pewne świeże publikacje przytaczające przesłanki za tym, że poszczególni ludzie różnią się od siebie poziomem swojego „indywidualizmu” i „kolektywizmu”, tudzież stopniem swojej preferencji/tolerancji wobec „indywidualizmu”/”kolektywizmu”, i że te różnice są w znaczącym stopniu uwarunkowane genetycznie. Mało tego: wygląda na to, że w społeczeństwach silnie „kolektywistycznych” (zwłaszcza kraje Azji Wschodniej) istnieje znacząca nadreprezentacja alleli sprzyjających preferowaniu „kolektywizmu”/nietolerowaniu „indywidualizmu”, a w społeczeństwach silnie „indywidualistycznych” (społeczeństwa Zachodu, zwłaszcza USA) odwrotnie – znacząca jest nadreprezentacja alleli sprzyjających preferowaniu/tolerowaniu „indywidualizmu”. Póki co jednak nie jest jasna przyczyna tego genetycznego zróżnicowania, tj. nie zupełnie wiadomo na ile kolektywizm/indywidualizm puli genowej wpłyną na kolektywizm/indywidualizm społeczeństw (tj. im więcej kolektywistów i mniej indywidualistów, tym bardziej kolektywne i mniej indywidualistyczne społeczeństwo stworzą i vice versa), a na ile kolektywizm/indywidualizm społeczeństwa wpłyną na kolektywizm/indywidualizm puli genowej (tj. w kolektywistycznym społeczeństwie pojawia się presja selekcyjna przeciwko indywidualistom i vice versa). Patrz:

    – Joan Y Chiao i Katherine D Blizinsky, „Culture-gene coevolution of individualism-collectivism and the serotonin transporter gene,” Proceedings. Biological Sciences / The Royal Society 277, nr. 1681 (Luty 22, 2010): 529-537.

    – Baldwin M Way i Matthew D Lieberman, „Is there a genetic contribution to cultural differences? Collectivism, individualism and genetic markers of social sensitivity,” Social Cognitive and Affective Neuroscience 5, nr. 2 (Czerwiec 2010): 203-211.

    – Henry Harpending i Gregory Cochran, „In our genes,” Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America 99, nr. 1 (Styczeń 8, 2002): 10-12.

    No i przejrzałem sobie bibliografię z tych publikacji w poszukiwaniu papierów na bazie których autorzy przyjęli definicję „kolektywizmu”/”indywidualizmu” oraz miary ich natężenia w poszczególnych krajach. Dzięki temu trafiłem na to:

    – Dr. Geert Hofstede, „Culture’s Consequences: Comparing Values, Behaviors, Institutions and Organizations Across Nations”, 2. wyd. (Sage Publications, Inc, 2001).

    – Cigdem Kagitcibasi, „Individualism and Collectivism,” w „Handbook of Cross-Cultural Psychology, Volume 3: Social Behavior and Applications”, red. John W. Berry, Marshall H. Segall, i Cigdem Kagitcibasi, t. 3, 3 t., 2. wyd. (Allyn & Bacon, 1997), 1-49.

    Rozumiem, że w tych księgach kwestia kolektywizmu/indywidualizmu została wyjaśniona wyczerpująco. Oczywiście nie mam zamiaru tego czytać, choć pozwoliłem sobie pobieżnie to przejrzeć. No a jeśli kwestia kolektywizmu-indywidualizmu i klasyfikowania wg nich spektrum politycznego tak Cię rozpala, to może sam powinieneś to przeczytać?

    Po czwarte: Przeglądając wspomnianą wyżej literaturę natrafiłem na kilka informacji relewantnych z punktu widzenia naszej dyskusji. Np.:

    – Pewne państwa o bardzo socjalistycznej gospodarce, m.in. Szwecja, uznawane są za bardzo indywidualistyczne, podczas gdy pewne państwa o gospodarce bardzo liberalnej, np. Singapur – za skrajnie kolektywistyczne. Zobacz np. ten obrazek.

    – Ideologia „welfare state” uznawana jest za indywidualistyczną (w jednym miejscu określono ją jako „połączenie indywidualizmu z socjalistycznym kolektywizmem”).
    Wyróżnia się kolektywizm/indywidualizm „pionowy” i „poziomy” i w tym ujęciu socjaldemokratyczne „welfare states” są podawane jako wzorcowy przykład „indywidualizmu poziomego” (opis/uzasadnienie – patrz np. książka/rozdział Kagitcibasego, tabela 1-3 na stronie 18).

    – Socjaldarwinizm, a więc jeden z filarów nazizmu, jest uznawany za ideologię indywidualistyczną. [Aczkolwiek nazizm ogólnie zaliczają do kolektywizmów, komunizm też.]

    – Utylitaryzm, a więc jeden z filarów mojej etyki i etyki przynajmniej niektórych lewaków, jest uznawany za ideologię indywidualistyczną.

    – Religie abrahamiczne, w tym także przedreformacyjne chrześcijaństwo (a więc także rzymski katolicyzm), są uznawane za ideologie kolektywistyczne.

    – Więcej niż 70% (sub)kultur/społeczeństw świata to (sub)kultury/społeczeństwa kolektywistyczne.

    Po piąte: Abstrahując od tego, co powszechnie jest rozumiane pod pojęciem „kolektywizm”, domyślam się, że Ty przypisujesz lewicy „kolektywizm” ze względu na jej (i) troskę o ogół obywateli oraz (ii) stosowanie etatyzmu i redystrybucji dochodu, co oznacza pewien stopień uwspólnienia własności i gospodarki, dla dobra ogółu obywateli. Moim zdaniem popełniasz tu gigantyczny błąd – mylisz środki z celami.
    Otóż w przypadku lewicy ideowy cel jest stricte indywidualistyczny – jest nim dobro (w tym wolność) jednostki. Natomiast „kolektywistyczne” są lewicowe środki (socjalizm, etatyzm, interwencjonizm, paternalizm, redystrybucja, własność publiczna itd.) mające służyć realizacji tego indywidualistycznego celu. Trzeba przy tym pamiętać, że powód wyboru akurat takich środków nie jest ideologiczny, lecz pragmatyczny – po prostu kooperacja i organizacja/centralizacja generalnie lepiej służą indywidualistycznie rozumianym celom jednostek niż alternatywa w postaci skazania ich na samowystarczalność i rywalizację.**
    Zbliżoną kwestię niedawno dyskutowałem z qatrykiem. Tam przedstawiłem jak widzę różnicę między nim (jako libertarianinem), Nicponiem (jako nacjonalistą/tradycjonalistą/teokratą/militarystą) i sobą (jako „lewakiem”), no i qatryk się z tym moim opisem zgodził. Przytoczę go zatem:

    Myślę, że w praktyce stoję niemal jednakowo daleko od Waszych ideałów (piszę o deklarowanych ostatnio ideałach, bo mentalnie to chyba Ty jesteś do Nicponia bardzo podobny*).

    Dla Ciebie ideałem jest jednostka przeciw systemowi: tak sobie pojmujesz interes jednostki oraz możliwe funkcjonowanie systemu, że Ci wychodzi, iż jedno z drugim jest nie do pogodzenia i w interesie jednostki zawsze leży uwolnienie się od jakiegokolwiek systemu.

    Dla Nicponia (załóżmy) ideałem jest system przeciw jednostce: Nicpoń postrzega abstrakcyjny system – utożsamiany z narodem, religią, rasą, rodziną, cywilizacją, kulturą, obyczajowością, tradycją, sprawiedliwością, suwerennością/państwowością itp. – jako wartość samą w sobie, jako mistyczny podmiot moralny posiadający własny interes nietożsamy z sumą interesów jednostek objętych systemem, interes o ważności przewyższającej ważność interesu jakiejkolwiek jednostki czy też zbioru jednostek; system ten to podmiot wobec którego jednostka ma pewne mistycznie uwarunkowane powinności i to powinności nietożsame z powinnościami wobec innych jednostek, więc system jest moralnie uprawniony do siłowego egzekwowania od jednostek realizacji tych powinności lub do karania jednostek wyłamujących się od ich realizacji, a także do eliminowania jednostek z wewnątrz bądź z zewnątrz zagrażającym temu systemowemu interesowi.

    Natomiast dla mnie ideałem jest system dla jednostki: ja dostrzegam/biorę pod uwagę jedynie interes jednostki, nie interes systemu i optymalnym rozwiązaniem jest dla mnie maksymalna realizacja interesu przez wszystkie jednostki (to jest mój pierwiastek pseudo-kolektywistyczny), przy czym zdaję sobie sprawę, że (i) z powodu własnych ograniczeń jednostka może nie być w stanie w pełni realizować swojego interesu oraz, że (ii) miedzy jednostkami istnieją konflikty interesów, na których tracą interesy generalnie ich wszystkich; ponadto uważam, że da się skonstruować taki system, który będzie z satysfakcjonującą wydajnością niwelował ograniczenia jednostek „(i)”, tłumił/rozwiązywał konflikty interesów między jednostkami „(ii)” oraz zapewni jednostkom efekty synergii, dzięki którym wspólnie będą mogły zrealizować swoje indywidualne interesy w stopniu znacząco przewyższającym to, co mogłyby zrealizować działając samodzielnie; zdaję sobie też sprawę, że utrzymanie systemu wymaga poświęcania przez jednostki części swoich interesów, lecz to im się opłaca, gdyż na funkcjonowaniu systemu generalnie zyskają znacznie więcej niż bez niego.
    Ja od Nicponia różnię się choćby tym, że odrzucam istnienie jakiegokolwiek mistycznego interesu systemu samego w sobie, odrzucam istnienie mistycznych powinności jednostek wobec systemu oraz mistycznego moralnego uprzywilejowania jednostek poświęcających się systemowi względem jednostek uchylających się od poświeceń a zwłaszcza względem jednostek stojących poza systemem. Wygląda na to, że między mną a Tobą nie ma aż tak fundamentalnych różnic; wydaje mi się, że Ty po prostu w sposób spaczony (tj. w inny niż ja) postrzegasz interes jednostki, naiwnie&bezpodstawnie odrzucasz możliwość zaistnienia pewnych dobrodziejstw systemu i równie naiwnie&bezpodstawnie przyjmujesz możliwość zaistnienia pewnych dobrodziejstw braku systemu tudzież niemożliwość zaistnienia pewnych problemów związanych z bezsystemowością.

    * – Pandada kiedyś scharakteryzował Nicponia w następujący sposób:
    „to zabawne, że Nicpoń – agresywny i wulgarny pyszałek, egoista czczący zemstę, mamonę i kutasa, kanciarz, wydawałoby się modelowy satanista, uważa siebie jako katolika. U półgłówków wszystko jest możliwe.”

    W przypadku Nicponia może lepiej byłoby, gdybym zamiast „system przeciw jednostce” napisał „jednostka dla systemu”.

    ** – Patrz np.:
    Tu jest moje narzekanie na libertariańską propozycję zniesienia państwowego paternalizmu.
    Tu jest wykład (ok. 16 min) Matta Ridleya o cywilizacyjnym dobrodziejstwie podziału i specjalizacji pracy w kontrze do indywidualistycznej samowystarczalności.
    Tu jest wykład (ok. 19 min) Stevena Pinkera m.in. o tym, jak przemoc wiąże się z samowystarczalnym indywidualizmem i jak „Lewiatan”, którego „wolnościowcy” chcą się pozbyć, mniej lub bardziej bezpośrednio wyrugował większość przemocy z naszego świata.

    Po szóste: Między kolektywizmem nazistowskim, a „kolektywizmem” lewackim istnieją fundamentalne różnice:

    – „Kolektywizm” lewacki służy realizacji celów indywidualistycznych, podczas gdy kolektywizm nazistowski jest celem samym w sobie.

    – To nie te aspekty nazistowskiego kolektywizmu, które były zbliżone do „kolektywizmu” lewackiego (etatyzm, interwencjonizm, socjalistyczna redystrybucja dochodu, związki zawodowe, własność publiczna, paternalizm itp.), są powodem, dla którego nazizm jest powszechnie oceniany negatywnie, nie w nich leży istota zbrodniczości tego systemu.

    – Formalnie nazizm klasyfikuje się jako „kolektywizm pionowy”, natomiast lewactwo – jako „indywidualizm poziomy”.

    (chyba lewicowym?) komunizmem

    Powszechnie komunizm uznaje się za skrajną lewicę, choć jak wczytasz się w podlinkowany artykuł z Wiki o Spektrum Politycznym, to znajdziesz tam i takie klasyfikacje, w których komunizm – wraz z nazizmem – są wyrzucane z kontinuum „lewica-prawica” i wędrują do obszaru pod tytułem „populism”/”communitarianism”/”totalitarianism”.

    Zatem nie ma większej różnicy między np. (chyba lewicowym?) komunizmem a nazizmem. (…)

    Różnice są kolosalne. Ale są też znaczne podobieństwa i to też się powszechnie zauważa – patrz tzw. „teoria podkowy”.

    To trochę tak jak z tymi krzyżami w szkołach – dla mnie nie ma specjalnej różnicy, czy pod przymusem wiszą, czy pod przymusem są ściąganie, bo złem jest sam przymus w tej sprawie. Mimo iż zwolennicy jednego i drugiego rozwiązania toczą śmiertelny bój i określają się po dwóch przeciwnych biegunach wszechświata.

    I dale bezkrytycznie powtarzasz te głupiutkie korwinistyczne „prawdy wiary” – w tym wypadku „prawdę trzecią” (z wiadomego mojego komentarza), jakoby do zastosowania przymusu/ograniczenia wolności jednostki zdolne było tylko państwo. Naprawdę wydaje Ci się, że jeśli przy braku jakiejkolwiek interwencji państwa ktoś „silniejszy” powiesi/zdejmie/pozostawi_wiszący/zdjęty krzyż wbrew komuś „słabszemu”, to nie można mówić o zaistnieniu przymusu? Masz wodogłowie?

    Nie jest prawdą, że, mnie przynajmniej, u Hitlera najbardziej nie podoba się jego socjalistyczność. (…)

    Jeśli to prawda, to wyraźnie odróżniasz się od Korwina i reszty korwinistów, w tym od tego korwinisty-frondziarza, do którego skierowana była moja zacytowana wypowiedź. Kolejne gratulacje.

    Najbardziej nie podoba mi się jego pogarda dla człowieka.

    E tam. On pewnie na swój sposób człowieka wielbił, ale pod pewnymi warunkami – jak większość ludzi, z Tobą włącznie. Sęk w tym, że jego warunki niekoniecznie muszą Ci się podobać, wszak Ty masz inne: on dopuszczał mordowanie np. za pochodzenie rasowe/etniczne, Ty natomiast dopuszczasz mordowanie za pochodzenie gatunkowe oraz za dokonanie pewnych czynów, które wystarczająco mocno Ci się nie podobają (vide kara śmierci).

    Cała zbrodniczość tej (i innych podobnych) ideologii tkwi w lekceważeniu jednostki.

    E tam.

    Socjalizm to po prostu tego charakterystyczna i nieunikniona pochodna.

    Znaczy sugerujesz, że „socjalizm” jest nieuniknioną pochodną kolektywizmu? Jeśli tak, to się mylisz: z jednej strony istniej/istniało wiele kolektywistycznych kultur/ideologii/państw nie praktykujących socjalizmu; z drugiej strony – istnieją kultury/państwa jednocześnie socjalistyczne i indywidualistyczne. Patrz wyżej.

  55. kashmir
    06/09/2010 o 9:54 am

    @Quasi

    Po pierwsze – dyskusji poprzedniej nie ‘porzuciłem obcesowo’, jak zechciałeś to nieładnie nazwać, tylko umęczony ją grzecznie odpuściłem, kiedy uparcie nie chciałeś pojąć, co do Ciebie piszę, żonglując w najlepsze bez ustanku swoimi myślowymi szufladkami. Wybacz, ale wciąż mam spore obawy, czy owego pojęcia kiedykolwiek uda mi się z Twojej strony zaznać. Postaram się jednak trwać w wierze tak długo, jak to możliwe.

    Po drugie – no to pojedźmy.

    Nawiasem mówiąc, moim zdaniem aby móc zasadnie podawać się za zwolennika jakiejś „szkoły ekonomicznej” niezbędne jest posiadanie eksperckiej wiedzy z zakresu ekonomii, w przeciwnym razie można być co najwyżej dyletanckim entuzjastą pochodzących z drugiej ręki sloganów na temat tejże szkoły

    Mówiąc nie nawiasem, Twoje zdanie uważam zatem za głupawe ;). Po 1. to, co nazywasz ‘sloganami z drugiej ręki’, to jednak bibliografia twórców i pionierów ASE (von Mises, Hayek, Hoppe, Rothbard, Chodorov), którą prawie każdy poważniejszy dyskutant (włącznie ze mną) mieniący się zwolennikiem ASE zwykle ma dość starannie odrobioną w ilości przynajmniej kilku – kilkunastu pozycji. Nie trzeba ich bezkrytycznie łykać (zresztą w/w nieraz stoją do siebie w opozycji w wielu kwestiach) czy bezmyślnie wielbić – po prostu znać. Tyle. Po 2. „szkoła ekonomiczna” to raczej zagadnienie mocno ogólne, nie wnikające w niuanse specjalistycznej, szczegółowej wiedzy ekonomicznej. Po 3. ASE jest szkołą obejmującą szerszą dziedzinę niż tylko ekonomia, dotyczy w niemałym stopniu filozofii i polityki.

    Przeczytaj i nie pierdol.

    Quasi, kurwa, mnie nie o to chodzi, że jakoś strasznie trudno jest akurat mnie sklasyfikować, czy że mam zajebiście nietypowe i oryginalne poglądy, tylko o to mnie chodzi, że mam (już) z grubsza w dupie klasyfikowanie mnie, zwłaszcza w powszechnie przyjętym i używanym dychotomicznym podziale lewica-prawica.

    A teraz odnośnie Twojego obrazu kashmira-kołtuna:

    1. Deklaratywny antyprogresywizm wynikający ze sceptycyzmu (pogardy?) wobec możliwości ludzkiego rozumu i prowadzący do nihilistycznej kapitulacji wobec zła.

    Nieprawda. Jestem wręcz entuzjastą postępu. To, o czym pisałeś w „prawdach wiary” jest dość wykoślawionym obrazem mojego poglądu (i myślę, że wielu innych ‘korwinistów’ też, ale nie chcę się tu kłócić, bo może mi zaraz rzucisz jakieś dziesięć linków z forum.ssampałkękorwina.pl, gdzie udowodnisz, że mnóstwo ‘korwinistów’ tak właśnie myśli – więc będę pisał tylko za siebie). Ja po prostu uważam, że coś takiego jak ‘postęp’ niekoniecznie musi być stymulowane w taki sposób, jak chcą tego lewaccy ideologowie, a wręcz że postęp właśnie wtedy najbardziej zaczyna się kisić, kiedy w taki sposób jest stymulowany. Jestem zwolennikiem spontanicznych interakcji i dynamiki oddziaływań złożonych układów ludzkich bez prób globalnego nimi sterowania (przykład dynamiki tłumu w hali z pożarem, który opisywałem w naszej poprzedniej dyskusji – i nie chodzi mi dosłownie o ten przykład, bo akurat pewnie taką dynamiką – względnie prostą, o małej ilości istotnych parametrów – dałoby się sensownie globalnie pokierować, z, jakkolwiek rozumianym, lepszym skutkiem, niż zdanie się na jej całkowitą spontaniczność).

    Mylnie więc bierzesz moją nieufność wobec ideologii próbujących wpoić entuzjazm wobec sterowania wszystkim możliwie globalnie i możliwie szczegółowo, za nieufność wobec postępu jako takiego. Ja uważam postęp akurat za jedną z nielicznych prawdziwie obiektywnie ‘dobrych’ rzeczy (nie chce mi się rozwijać tego aksjomatu – choć to temat akurat ciekawy na długą okołofilozoficzną dyskusję). Nie uważam też (w przeciwieństwie do klasycznych konserwatystów, i to chyba bez wyjątku), że współczesny postęp idzie w jakimś ‘złym’ kierunku (to zresztą byłoby logicznie sprzeczne ze wspomnianym aksjomatem), tylko raczej że tego postępu nie ma, czy jest niezdrowo mało.

    Jeszcze bardziej ubliża mi zarzut, że mam pogardę wobec ludzkiego rozumu. Przeciwnie – jestem pełen zachwytu i podziwu dla ludzkiego rozumu. Jestem entuzjastą nauki, zresztą nieraz o tym pisałem w rozmaitych dyskusjach na forach. Właśnie dlatego uważam, że lewackie ideologie są złe, bo umysł ludzki tłamszą, a jego potencjał jest bardzo często wykorzystywany przez nie do małostkowych, doraźnych celów. Przecież to całą (czysto lewacką) ‘politpoprawność’ można zdefiniować właśnie jako sceptycyzm wobec ludzkiego rozumu. Całą przymusową redystrybucję, przepisy ‘dla mojego dobra’ itp. tak samo. I tak dalej.

    2. Kult specyficznie rozumianych „wartości” takich jak „sprawiedliwość” i „odpowiedzialność”, połączony z przekonaniem, iż najczęściej człowiek sam ponosi „winę” za własne błędy i nieszczęścia oraz że w sytuacji, gdy człowiek sam jest „winny” swojej nieprzyjemnej sytuacji, udzielenie mu pomocy (analogicznej do tej udzielanej „niewinnym”) jest niemoralne i nieracjonalne. To ogólne podejście objawia się w pewnych szczegółowych kwestiach takich jak:
    2.1. Tendencja do dehumanizowania (pewnych) przestępców oraz pociąg do surowego karania połączony z niechęcią do prewencji i resocjalizacji. Postrzeganie kary jako narzędzia „wymierzania sprawiedliwości”.
    2.2. Opór wobec przyznawania pewnym grupom – np. rasowym, płciowym – pewnych przywilejów mających na celu niwelowanie ich społecznego upośledzenia spowodowanego czynnikami pozaprawnymi/pozasystemowymi.

    To znów jakieś grubsze pierdolenie. Nie mam żadnej niechęci wobec (sensownej) prewencji czy resocjalizacji. Swoje podejście do KŚ wykładałem tak łopatologicznie, że bardziej nie umiem, a i tak uznałeś to za jakąś ‘radość z zadawania cierpienia’, czym mnie podkurwiłeś.

    Jeszcze raz – uważam, że są przypadki (maksymalnych, niereformowalnych, nieresocjalizowalnych degeneratów), kiedy uśmiercenie człowieka jest zwyczajnie najmniejszym złem. Twój zawzięty sprzeciw wobec tego mojego poglądu jest o tyle dziwny, że wręcz wprost oświadczyłem, iż obecnie nie uważam tak wobec w zasadzie żadnego przypadku – bo różne względy powodują, iż jednak ‘mniejszym złem’ jest jak najlepsze izolowanie i pilnowanie (przecież zacząłem od tego, że jestem KŚ umiarkowanym przeciwnikiem).

    Co do przywilejów systemowych wobec ras itp. – patrz punkt 1.

    3. Prymitywny antropocentryzm połączony ze skrajnie redukcjonistycznym podejściem do kwestii człowieczeństwa, przejawiającym się degradowaniem go do prymitywnego biologizmu – gatunek, DNA, rozwój, (szczęśliwie nie kolor skóry i wymiary czaszki…) – i całkowitym ignorowaniem duchowości (czucie, myślenie, pamiętanie itp.). To ogólne podejście objawia się w pewnych szczegółowych kwestiach takich jak:
    3.1. Ujmowanie się za „dziećmi poczętymi”.
    3.2. Dość swobodne akceptowanie przemocy wobec zwierząt oraz niszczenia przyrody.

    I kolejne pierdolenie głupot. Nie akceptuję ani (nieuzasadnionej) przemocy wobec zwierząt, ani niszczenia przyrody. A „ujmuję się za dziećmi poczętymi” raczej z powodów filozoficzno-logicznych, niż biologiczno-etycznych. Zresztą już Ci pisałem – uważam akurat Ciebie za jedynego ‘lewaka’, który ma podejście do kwestii aborcji konsekwentne i logicznie spójne. MY dwaj możemy się pospierać o aborcję z pozycji etycznych itp., ale innych ‘lewaków’ atakuję tutaj zawsze właśnie za ich niekonsekwencję i logiczne uchybienia.

    4. Respekt wobec pewnych „tradycyjnych wartości” i usilne doszukiwanie się w nich funkcji pragmatycznych. Do tych „wartości” należą:
    4.1. Religia. W której chcesz widzieć użyteczny konstrukt zapewniający ład społeczny.
    4.2. „Tradycyjna Rodzina” (m.in. z silną władzą rodzicielską w którą państwo nie ma prawa się wtrącać).

    Znów jakaś debilna identyfikacja fundamentów moich poglądów.

    Do religii jako takich szacunek mam spory – głównie ze względu na ich ewidentne silne zasługi cywilizacjogenne (a NIE żaden „ład społeczny”, skąd to u mnie wziąłeś??). Nie chodzi mi teraz o wartościowanie (tzn. że wpływ religii na postęp cywilizacyjny był jakoś obiektywnie ‘dobry’), tylko o stwierdzenie faktu – po prostu wpływ był ewidentny, i po mojemu zwyczajnie nieunikniony. Jeżeli chodzi zaś o jakieś zwartościowanie poszczególnych religii, to mam za małą wiedzę o buddyzmie czy konfucjanizmie, żeby tu poszaleć, ale generalnie dostrzegam spore atuty religii monoteistycznych, zwłaszcza jeśli chodzi o kształtowanie się nauki. Tu chyba wyróżniłbym głównie judaizm (ogólnie jestem fanem judaizmu – zajebiście podoba mi się ich podejście do swojej religii; nie, żebym je podzielał, ale zwyczajnie mi się podoba; co prawda judaizm to zarazem silny nacjonalizm, którego nie znoszę, ale akurat u Żydów ich nacjonalizm wydaje mi się wyjątkowo ‚zdrowy’).

    Ciekawostką, zwłaszcza w obliczu Twoich ‘zarzutów’, jest fakt, że niezreformowane chrześcijaństwo (katolicyzm) stawiam osobiście akurat wśród religii wyjątkowo nisko. Z różnych powodów, o których nie będę się rozwijał, ale przypuszczam, że gdybym to zrobił, to moglibyśmy sobie zorganizować festiwal przybijania piątek.

    Co zaś do ‘tradycyjnej rodziny’ – znów gubisz kontekst i nie kumasz fundamentów. Po prostu uważam (jako przykładny ‘korwinista’ w końcu), że jest bardzo wiele rzeczy, którymi lepiej zajmować się oddolnie, indywidualnie, niż systemowo (państwowo). M.in. stosunkami rodzinnymi. I tyle.

    Antyracjonalizm. Choć właściwie go znajdujemy – np. w Twoim denializmie.

    Ha ha. Nie widzę nic nieracjonalnego w konstatacji faktu, że i nauka bywa używana doraźnie do celów politycznych. Tak było od zamierzchłych czasów – dziś wiemy, co naprawdę powoduje zaćmienia słońca, choroby psychiczne itp. Mimo iż niegdyś bywał to gniew Ozyrysa czy opętanie przez złego ducha. Podobnie będzie z globciem – kiedyś się dowiemy (mam nadzieję) ponad wszelką wątpliwość, czy była to prawda, czy kolejny ‘gniew Ozyrysa’. Póki co faktem jest, że na forsowaniu takiej a nie innej wersji ktoś (politycznie) korzysta. Może to zbieżność z faktami naukowymi, może nie.

    Można się, oczywiście, ze mną nie zgadzać akurat w tej kwestii – ale to nie daje podstaw do podważania mojego racjonalizmu. Fundament mojego poglądu na tę sprawę jest jak najbardziej racjonalny. Musisz mieć naprawdę w mózgu pokłady złej woli, aby mój ‘denalizm’ co do podstaw utożsamiać z podejściem np. Nicponia czy wyrusa, którzy ewidentnie nie lubią (nie szanują) nauki w całej ogólności.

    Militaryzm. Choć podejścia pacyfistycznego też u Ciebie nie zauważyłem.

    A to można być tylko albo militarystą, albo pacyfistą? Ożesz…

    Cóż, nie marzę o ludzkości kochającej zapach krwi i prochu, niemniej pacyfizm uważam za czysty idiotyzm. W tym sensie, że nie widzę żadnej pozytywnej wartości w rozwiązaniach siłowych, niemniej zwyczajnie akceptuję fakt, że czasami są one nieuniknione. Pacyfiści zaś to chyba tacy goście, co uważają wojnę za zło najgorsze samo w sobie i postulują ponad wszystko jej unikanie – bez szukania przyczyn jej zaistnienia i nie dopuszczając myśli o potencjalnej konkluzji, że jest w danych okolicznościach nieunikniona.

    [Kolektywizm vs. Indywidualizm]

    OK, zwał jak zwał.

    Ze mną jest sprawa niesłychanie prosta – jestem prymitywnym, niedouczonym wsiokiem. Mieszkam z rodziną w chatce, zasiedlam X arów wokół kilkunastu innych sąsiadów. 5 dni w tygodniu po 8 godzin walę młotkiem w miejsce, w które wskaże mi szef w mojej pracy, dostając za to od niego Y srebrników. Za te srebrniki kupuję żarcie, futra dla żony, tornistry dla dzieci, paliwo do Moskwicza, reperuję dziurawe rynny w zakładzie: „Rynnas Repering and Renowejszyn Ltd.”, a raz na miesiąc skaczę do burdelu. Czasem coś pożyczę od sąsiada, czasem pomogę mu przenieść coś ciężkiego. Czasem z rodziną wyjeżdżam na wakacje, często do jakichś egzotycznych miejsc, np. do Algierii.

    Zatem, wbrew Twoim nieraz formułowanym zarzutom, ani nie stronię od ludzi, nie izoluję się od nich, ani nie mam niechęci do pomagania im, ani nie jestem samowystarczalny (i dobrze mi z tym), ani nie staram się istnieć poza systemem specjalizacji i podziału pracy (w waleniu młotkiem we wskazane miejsce nikt mi nie dorówna, choć rynny sam załatać nie umiem).

    Mam też jakieś wartości, cele, priorytety, ideały i filozoficzne przemyślenia, mimo mojego prymitywizmu. Np. chcę, żeby moja żona i dzieci były szczęśliwe, żeby krowa dawała zdrowe mleko, żeby mi się dobrze układało z sąsiadami, żebym był debeściakiem walenia młotkiem i żeby nikt mnie w tym nie przebił, żebym dostawał jak najwięcej srebrników, a marnotrawił jak najmniej. A, może i jeszcze jakieś mniej przyziemne i ‚racjonalne’ – np. lubię czytać komiksy albo oglądać piłkę nożną i cieszę się, kiedy wygrywa AEK Saloniki.

    Czy żyjąc tak, jak wyżej, a zarazem nie lubiąc, kiedy ktoś mi się wpierdala w ogródek i przymusza mnie, jak mam grządki pielić (skoro ani z nich nie śmierdzi, ani nie idzie hałas itp.), kiedy mam czapkę nosić, jak myć zęby itd; zarazem samemu nie wpierdalając się innym w ogródek (ograniczając się do porad, krytyki, a może i kpiny czy szydery), nie domagając kasy za niezrobienie niczego pożytecznego, nie kombinując podczas pobytu w Algierii, jak wpłynąć na świat, żeby te biedne Algierki nie musiały nosić tych szmat na twarzach – jestem indywidualistą, czy kolektywistą?

    Łotewer – takim kimś właśnie jestem. Może niekoniecznie co do szczegółów ;). I jeśli widzę kogoś, kto mi się jednak wpierdala w życie, okrada mnie, krzywdzi moich bliskich czy znajomych, a wszystko w imię jakiejś wyższej wartości, która mu to nakazuje – to go nie lubię. I klasyfikuję jakoś – np. jako ‘lewaka’. Albo ‚kolektywistę’. Ale może być inaczej – może się nazywać np. „łubu”, a moja postawa, dla odróżnienia, nazywa się: „dubu”.

    I teraz mam tak, że mam w dupie, czy dany „łubu” przylazł, bo mu się nie podoba, że jestem Żydem, czy po to, że wymyślił sobie taką organizację wszechświata, w której dopierdalanie się jego do mnie jest niezbędne (a już tym bardziej mam w dupie, jaką konkretnie tę organizację wszechświata sobie wymyślił i dlaczego tak bardzo się ona różni od pomysłu innego Józka) – jestem na to za prymitywny, żeby to odróżnić. Dla mnie to wszystko jest „łubu”.

    Chciałbym, żeby powyższe było jakoś raz na zawsze w miarę jasne. Nawet jeśli to nie zamyka dyskusji ideologiczno-filozoficznej o tym, jak to na tym świecie jest (a nie twierdzę wcale, że zamyka), to fajnie by było, żeby przynajmniej zaakceptować to jako pewną bazę, zamiast tracić czas na mozolne konstrukcje niezliczonych, skomplikowanych, kosztownych i przytłaczających słomianych kukieł.

  56. Quasi
    06/09/2010 o 3:59 pm

    @ kashmir

    Na Twój komentarz odpowiem w przeciągu kilku dni, bo teraz nie mam czasu by z miejsca odpisać. Poza tym odpowiem w 2 częściach [część 1. będzie o (i) zerwanej dyskusji, (ii) ASE, (iii) kolektywizmie; część 2. będzie o Twoim konserwatyzmie].

    Tymczasem miałbym do Ciebie prośbę, abyś przeczytał moje komentarze, które wyprodukowałem po Twoim obcesowym zerwaniu wcześniejszej dyskusji [konkretnie ten średni, ten krótki i ten długi] oraz komentarz o „prawdach wiary korwinizmu”. Proszę o to, gdyż w swoim najnowszym komentarzu stawiasz liczne argumenty/zarzuty/wątpliwości, które ja już w tamtych komentarzach obaliłem/odparłem/wyjaśniłem i w nadchodzącej odpowiedzi masowo będę się do tamtych komentarzy odwoływał. Da się zrobić? Dla dobra komunikacji i wzajemnego zrozumienia?

    BTW: Odnośnie legalizacji narkotyków. Niedawno trafiłem na pewien superkluczowy w tej kwestii papier:
    David Nutt et al., „Development of a rational scale to assess the harm of drugs of potential misuse,” Lancet 369, nr. 9566 (Marzec 24, 2007): 1047-1053.
    [na wypadek, gdybyś nie miał dostępu do Lancetu, wieszam go tutaj]

  57. kashmir
    07/09/2010 o 7:59 am

    Ależ drogi Quasi… Ja NAPRAWDĘ czytam to, co piszesz i linkujesz (czasem pomijam po spojrzeniu i konstatacji, że tę wypowiedź już znam, co dotyczy wielu linkowanych przez Ciebie Twoich własnych wypowiedzi z dyskusji np. w P24; czasem ew. przejrzę jeno, zamiast czytać w całości, jeżeli artykuł jest długi; ale zaglądam zawsze), wbrew Twojemu notorycznemu zarzutowi, że tego nie robię. Do Twoich „prawd wiary” odniosłem się zresztą wprost w poprzednim komentarzu.

    Problem polega na tym, że ja się nie ustosunkowuję szczegółowo do wielu Twoich wypowiedzi, bo dochodzę po prostu do wniosku, że się nie rozumiemy. Dlatego też gros moich następnych wypowiedzi to ‚ułopatologicznianie’ tego, co pisałem wcześniej, w nadziei, że przestaniesz pojmować to, co piszę, w swój wykoślawiony sposób pod tezę (o to się zresztą ‚obraziłem’ w pewnym momencie w poprzedniej dyskusji) – w stylu tej scenki z „Cudownych Lat”, którą przytoczyłem w poprzedniej dyskusji.

    O, weźmy na przykład to:

    I dalej bezkrytycznie powtarzasz te głupiutkie korwinistyczne „prawdy wiary” – w tym wypadku „prawdę trzecią” (z wiadomego mojego komentarza), jakoby do zastosowania przymusu/ograniczenia wolności jednostki zdolne było tylko państwo.

    To było w odpowiedzi na moją wypowiedź o krzyżach w szkołach i o tym, że mam w dupie, kto stosuje przymus i w jaką stronę.

    Ja zupełnie pojąć nie mogę, jakimi procesami myślowymi dochodzisz do takich wniosków, jak wyżej. Ja pierdolę, ręce opadają, po prostu.

    Moja wypowiedź zupełnie abstrahuje od kwestii źródła przymusu właśnie. Opisuję po prostu swoje poglądy na przykładzie stosowania/postulowania przymusu, który istnieje w realnym świecie, więc jest mało abstrakcyjny. Mógłbym podać przykład konfliktu w sprawie przymusowego malowania ścian klas szklonych w słoniki, bądź w żyrafy – ale taki konflikt nie istnieje. To akurat zresztą też jest znamienne, bo pokazuje, że w pewnych kwestiach jednak jest ‚po mojemu’ (czyli nikt nikomu nie narzuca, jak mają być pomalowane ściany, tylko jakoś się to dogaduje lokalnie), a w pewnych nie.

    Jest to po prostu obrazowe zilustrowanie sytuacji, kiedy pewne poglądy (takie jak moje) stoją w opozycji do pewnej grupy postaw, klasyfikując je w kategorii X (np. nazywając ją: „lewacy”). Pomaga to w zrozumieniu problemu z tym nieszczęsnym Hitlerem, o którym wiadomo, że „bardzo różnił się od Stalina”. Ja wiem, że zamordyści krzyżowi/antykrzyzowi też się diametralnie różnią, nienawidzą i zwalczają – ale z punktu widzenia moich poglądów to jest ta sama grupa, stojąca w stosunku do mnie w takiej samej opozycji. Bo mnie ani krzyż, ani brak krzyża nie przeszkadza – przeszkadza mi to, że ktoś jedną z tych wersji globalnie, odgórnie narzuca.

    OK, to było trochę dygresyjne rozwinięcie mojej poprzedniej myśli, ale teraz chodzi o co innego – jak Ty z tego wyprowadzasz zarzut o moim „głupiutkim przekonaniu, że źródłem przymusu może być tylko państwo”, to ja pojąć nie mogę. No sorry – po prostu „Cudowne Lata” po raz kolejny, a ja wymiękam.

  58. 18/10/2013 o 10:15 am

    What’s up everyone, it’s my first pay a quick visit at this
    site, and piece of writing is reaoly fruiitful for me, keep up
    posting these artkcles oor reviews.

  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.